Piątkowy strajk rozpocznie się o godzinie 7:30 i potrwa do 15:30. W tym przedziale trwają zwykle zajęcia lekcyjne w większości polskich szkół. Jak podaje Związek Nauczycielstwa Polskiego, protest obejmie od 40 do 45 proc. polskich szkół. – Nikt z uczestników tego strajku: ani pani woźna ani nauczyciele, nie mogą być pociągnięci do odpowiedzialności – podkreślał prezes ZNP Sławomir Broniarz. – Strajk jest absolutnie legalny, dotyczy obrony praw pracowniczych i mieści się w zapisach ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych – zapewniał.
Broniarz wyjaśnił także, jak traktować uczestników protestu, którzy w dzień strajku będą przebywać w szkołach. – Są osobami, które są obecne na terenie szkoły, ale nie prowadzą żadnych zajęć. Za opiekę, za organizację opieki nad dziećmi w tym dniu odpowiedzialny jest dyrektor szkoły – mówił. Dodał, iż w czasie strajku pracownicy, którzy w nim uczestniczą, nie wykonują żadnych czynności: administracyjnych, opiekuńczych, dydaktycznych, wychowawczych.
Nauczyciele domagają się od Ministerstwa Edukacji Narodowej zapewnienia, że na skutek forsowanej przez minister Annę Zalewską reformy, żaden z nich nie straci pracy. To samo tyczy się pozostałych pracowników szkół. Protestujący nauczyciele żądają także zapewnienia co najmniej takich samych warunków pracy do 2022 roku, w tym jasnej deklaracji o braku cięć wynagrodzeń. Jednocześnie postulują 10-procentowe podwyżki dla wszystkich pracowników oświaty.