Maszerujący Krakowskim Przedmieściem na rynek Starego Miasta w Warszawie skandowali m.in. hasło: „Polska laicka, nie katolicka”. – Hasła nawoływały do poszanowania świeckości. Szanowania faktu, że obok siebie funkcjonują ateiści, katolicy, żydzi i wielu innych. Protest skierowany był w stronę tego, by żyć wspólnie w świecie tolerancji bez faworyzowania jednej grupy społecznej – tłumaczył jeden z uczestników marszu.
„Politycy są biskupobojni”
– Od2015 roku występuje (w Polsce - red.) jeszcze większe klerykalizacja, ale nie czarujmy się. Z roku na rok, od 1989 roku, wzrasta rola kleru w życiu państwa. To ze nie mamy ustawy liberalizującej aborcję, ustawy o związkach partnerskich, że mamy obrazę uczuć religijnych w Kodeksie karnym to są działania Kościoła. Polscy politycy nie są bogobojni, w większości, taj jak kler, są niewierzący, ale są biskupobojni – przekonywał prof. Joanna Senyszyn, była posłanka i europosłanka Sojuszu Lewicy Demokratycznej, która w tym roku podczas marszu wcieliła się w rolę Kazimierza Łyszczyńskiego.
Kazimierz Łyszczyński
Organizowany od kilku lat w Warszawie Marsz Ateistów odbywa się na przełomie marca i kwietnia, by upamiętnić ścięcie na stołecznym rynku Kazimierza Łyszczyńskiego. Szlachic ten został stracony 30 marca 1689 roku za napisanie traktatu De non existentia Dei („O nieistnieniu Boga”). Co więcej, głosił on ideę społeczeństwa, w którym, nie funkcjonowałyby klasy społeczne. Poza karą śmierci, wobec Łyszczyńskiego Komisja Sejmowa Sejmu Nadzwyczajnego orzekła przepadek mienia. Po dekapitacji zwłoki zostały spalone za murami miasta. Z kolei w relacji biskupa Załuskiego, Łyszczyński zginął poprzez spalenia żywcem, jednak wcześniej był publicznie torturowany.