Program „Rodzina 500 plus” funkcjonuje od 1 kwietnia 2016 roku i kilka dni temu ministerstwo rodziny, pracy i polityki społecznej podsumowało jego dotychczasowe koszty i efekty. Kilka dni później, 4 kwietnia, Rada Ministrów przyjęła dokument „Przegląd systemów wsparcia rodzin” przedłożony przez Elżbietę Rafalską, który zawiera ocenę i propozycje dotyczące zmian w polskiej polityce prorodzinnej. Wśród nich znalazło się m.in. doprecyzowanie przepisów regulujących utratę i uzyskanie dochodu, co ma wyeliminować sztuczne dopasowywanie sytuacji zawodowej do kryterium dochodowego.
Politycy, ale też ekonomiści wskazują na to, że program pomimo swoich zalet, może mieć problemy z finansowaniem, ponieważ w pewnym momencie będzie trzeba poświęcić w budżecie coś kosztem „500+”. Dr Artur Bartoszewicz ze Szkoły Głównej Handlowej mówił w Polsat News, że politycy muszą jasno określić, co nie zostanie ujęte w budżecie, by wystarczyło na ten projekt. – Zawsze jak słucham, że coś się znajdzie (pieniądze w budżecie – red.), to jest to dla mnie przerażające, bo pieniądze będą znalezione w mojej kieszeni – mówił ekonomista.
Obecny w programie „Tak czy Nie” Bartosz Marczuk, wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej, odpierał te zarzuty, oceniając, że np. gdyby resort chciał wprowadzić górny próg dochodowy przy przyznawaniu pieniędzy w programie „500+” (oszczędzając w ten sposób), to zerwałby „z prodemograficznym modelem programu”. – Nie ma powodów, by karać odcinaniem od programu ludzi lepiej wykształconych, czy pracujących ciężko na iluś etatach – przekonywał wiceminister.