Wystawa została umiejscowiona tuż przy wagonie kolejowym, którym przywożeni byli na śmierć polscy oficerowie. Znajdują się na niej archiwalne fotografie, ale też informacje o zamordowanych jeńcach Armii Czerwonej, którzy trafili do polskiej niewoli. Portal smoldaily.ru w relacji z cmentarza przekonuje, że „ujawniają one tragiczne historyczne fakty wojny polsko-sowieckiej w latach 1919-1921”.
Problem nie tylko w umiejscowieniu tablic, ale też w przedstawionych na nich danych. „Jak wynika z raportów Czerwonego Krzyża, z raportów i doniesień polskich władz oraz z raportów amerykańskiego stowarzyszenia młodzieży chrześcijańskiej, a także innych dokumentów, warunki przetrzymywania więźniów w obozach były przerażające” – można przeczytać na jednej z tablic.
„Surowe i źle ocieplane baraki i ziemianki, złe i nieregularne żywienie, duże niedobory obuwia i odzieży, choroby zakaźne, nieuprzejme i złe traktowanie więźniów, arbitralne decyzje obozowej administracji - wszystko to doprowadziło do śmierci dziesiątek tysięcy żołnierzy Armii Czerwonej. Na temat dokładnej ilości ofiar historycy do tej pory toczą spory. W ciągu 20 miesięcy wojny w polskiej niewoli znalazło się około 157 tysięcy czerwonoarmistów. Do ojczyzny po wojnie wróciło koło 75 tysięcy” – brzmi napis, umieszczony na wystawie.
Wynika z niego, że w niewoli miałoby zginąć ponad 80 tys. Rosjan. Tymczasem strona polska we współpracy z rosyjskimi historykami oszacowała liczbę jeńców, którzy ponieśli śmierć w Polsce, na kilkanaście tysięcy osób. Jak podaje RMF FM, zakłamujące historię tablice zostały postawione z inicjatywy Rosyjskiego Towarzystwa Wojenno-Historycznego, na którego czele stoi minister kultury.