Prokuratura Okręgowa w Gorzowie Wielkopolskim zarzucała Hannie Zdanowskiej poświadczenie nieprawdy przy składaniu wniosku kredytowego na zakup nieruchomości za pół miliona złotych. Wokół prezydent Łodzi rozpętała się burza medialna, na którą zareagowali mieszkańcy miasta, organizując akcję #MuremZaHanką. Prawnicy od początku podkreślali, że zarzuty wobec Zdanowskiej były nietrafione. Kodeks karny wprost opisywał bowiem sytuację, która przytrafiła się prezydent Łodzi. W sytuacji, gdy kredyt jest spłacony, a roszczenia banku zaspokojone, nie ma mowy o naruszeniu prawa.
– Tak naprawdę to postępowanie w ogóle nie powinno być prowadzone. Stało się jednak inaczej, a później prokuratura postawiła zarzut w sytuacji kiedy od początku było wiadomo, że ten kredyt został przez panią prezydent spłacony w całości – wyjaśniał łódzki adwokat Bartosz Tiutiunik.
Czytaj też:
Zarzuty wobec prezydent Łodzi. Jest odpowiedź Zdanowskiej
Konferencja Zdanowskiej
W związku z medialnym zamieszaniem i publicznymi oskarżeniami, Zdanowska zdecydowała się jednak dokładnie opisać swoją historię i podczas emocjonalnej konferencji prasowej opisała szczegóły prywatnych umów z konkubentem. – Był okres, gdy borykaliśmy się z dużymi problemami ze względu na ciężką chorobę dziecka mojego partnera. Zdecydowałam, że sprzedam Włodkowi moje mieszkanie, aby mógł mu w przyszłości zapewnić godne warunki życia oraz, że kupię od Włodka działkę, aby uzyskane w ten sposób pieniądze mógł przeznaczyć na ratowanie zdrowia i życia ukochanego dziecka – wyjaśniała prezydent Łodzi. Zdanowska podkreśliła, że ubiegając się o kredyt spełniła wymagane formalności, a wszystko odbyło się legalnie. – Bank nie miał żadnych zastrzeżeń – dodała.
Czytaj też:
Demonstracja w Łodzi. Mieszkańcy solidarni z Hanną Zdanowską