Podkomisja smoleńska w poniedziałek zaprezentowała film, obrazujący jej ustalenia. Wynikało z niego m.in. że Tu-154 w Smoleńsku został rozerwany eksplozjami w kadłubie, centropłacie i skrzydłach. Destrukcja lewego skrzydła miała rozpocząć się natomiast jeszcze przed przelotem nad brzozą. Jak podano, najbardziej prawdopodobną przyczyną eksplozji był ładunek termobaryczny, inicjujący silną falę uderzeniową.
Według informacji wp.tv, z materiałami ujawnionymi w poniedziałek przez podkomisję smoleńską chce zapoznać się prokuratura.
Dzień po ujawnieniu raportu podkomisji smoleńskiej odbyło się posiedzenie parlamentarnego zespołu PO do zbadania przypadków manipulowania przyczynami katastrofy smoleńskiej. Wziął w nim udział astrofizyk dr hab. Paweł Artymowicz, który stwierdził m.in., że na pokładzie tupolewa 10 kwietnia 2010 roku nie mogło dojść do wybuchu, ponieważ wykluczają to zapisy z czarnych skrzynek.
Czytaj też:
Artymowicz obala ustalenia podkomisji smoleńskiej. „Nie mogło dojść do wybuchu”
„Wiemy już, że doszło do wybuchu”
– To już nie są domysły, to już są eksperymenty naukowe, wiemy już, że doszło do wybuchu, doszło do wybuchu przeprowadzonego w specjalny sposób – powiedział na Krakowskim Przedmieściu w 7. rocznicę katastrofy smoleńskiej Jarosław Kaczyński, prezes Prawa i Sprawiedliwości. – Do tej pory były różne teorie, często zbliżaliśmy się do prawdy, ale nie było tego poziomu wiarygodności, nie było eksperymentów, nie było tego, co trzeba było zrobić wiele lat temu, co trzeba było zrobić już na początku – przekonywał Kaczyński i dodał, że zespół zajmujący się katastrofą „ma jeszcze sporo pracy”.