– Wczorajsze wydarzenie dnia było tak naprawdę sztucznie napompowane, bo zamiast zajmować się panem Misiewiczem, powinniśmy się zajmować panem Macierewiczem. Przede wszystkim stanem polskiej armii, usprzętowieniem tej armii, bo wiemy, że minister Macierewicz w ubiegłym roku wydał 2 proc. PKB, ale nie wiemy na co i on nie bardzo chce to ujawnić – wskazywał Sawicki. Jego zdaniem Bartłomiej Misiewicz może być przykrywką, pretekstem do rozmawiania o sprawach nieważnych i odciągać od spraw istotnych działań Antoniego Macierewicza. – Dziś ja chciałbym wiedzieć, co kupiono za 2 proc. PKB, co ze zmianami kadrowymi i na ile możemy czuć się w Polsce bezpieczni – mówił polityk PSL.
„Wielka komisja”
Sawicki stwierdził też, że komisja powoływana w PiS w sprawie Misiewicza jest całkowicie pozbawiona sensu i może stanowić dalszy ciąg działań odciągających uwagę od poważnych spraw. – Oczywiście ta wielka trójka niczego nie wyjaśni, bo wszystko może wyjaśnić sam Antoni Macierewicz i myślę, że we wczorajszej rozmowie z prezesem PiS takie wyjaśnienia złożył. Natomiast po to, by temat jeszcze pożył i by wyglądało, że PiS zajmuje się sprawą pana Misiewicza, powołano tę komisję – tłumaczył
– Komisję zbyt wysokiej rangi moim zdaniem, bo jeden z szefów partii (Joachim Brudziński - red.) razem z koordynatorem służb specjalnych (Mariuszem Kamińskim - red.) zajmują się wyjaśnieniem problemu jednego młodego człowieka, gdzie nie on jest problemem. Jeszcze raz podkreślam, problemem w mojej ocenie jest Antoni Macierewicz i to by należało wyjaśniać. Z tej komisji niczego nie będzie. Jeśli Misiewicz zostanie wykluczony z partii, to pytanie za co - za decyzje swojego szefa? Trochę to wszystko nie trzyma się kupy – oceniał Marek Sawicki.