Z okazji siódmej rocznicy katastrofy smoleńskiej w siedzibie KPRM pojawiła się pamiątkowa tablica poświęcona politykom, którzy zginęli w Smoleńsku, a byli wcześniej związani z Kancelarią Premiera. Na tablicy zabrakło jednak nazwiska Izabeli Jarugi-Nowackiej. Oburzenia tym faktem nie kryje córka polityk lewicy Barbara Nowacka. – Jestem wściekła. My wszyscy, bliscy ofiar katastrofy smoleńskiej walczymy o dobrą pamięć. To dla nas fundamentalne. Czasem nie zgadzamy się politycznie. Ale pamiętamy o zasługach tych osób. Staramy się też pamiętać nie tylko o swoim cierpieniu, ale też o cierpieniu pozostałych rodzin. Pilotów, stewardes, oficerów BOR-u, działaczy organizacji pozarządowych. Bardzo nas to połączyło. A tutaj nagle okazuje się, że według tych, którzy najwięcej mówią, że trzeba godnie pamiętać, ta godna pamięć jest tylko dla wybranych – tłumaczyła w rozmowie z portalem Gazeta.pl.
Nowacka podkreśliła, że „przykre jest, że niektórzy nie wiedzą, kto zginął w katastrofie smoleńskiej”. – Cóż, Piotr Gliński jest ignorantem. Wicepremier nie wie, kim była moja mama? Wstyd! Przyzwoitość to obce im słowo. I jaka hipokryzja! – stwierdziła. (w jednym z wywiadów radiowych wicepremier i minister kultury zdziwił się, że Izabela Jaruga-Nowacka była wicepremierem - red.). W opinii polityk lewicy „katastrofa smoleńska dotknęła całe społeczeństwo, a Jarosław Kaczyński odbiera prawo do żalu ponad połowie osób, ponieważ i z »lepszego sortu« mają prawo do żalu, a ci spoza PiS-u nie”.
Polityk wspomniała również, że z siedziby MON zniknęła sala imienia Jerzego Szmajdzińskiego, polityka lewicy, byłego szefa MON, który zginął w katastrofie smoleńskiej. – Co może zrobić rodzina Jerzego Szmajdzińskiego z tym, że w MON już nie ma sali poświęconej panu ministrowi? Nie pozwolę, by PiS mówiło, że dba o pamięć, a jednocześnie ją deptało. Prezydent Duda mówił, by pamiętać o wszystkich, a okazuje się, że wśród ofiar katastrofy są równi i równiejsi – oceniła.
Według Nowackiej „w tym wszystkim niknie dziedzictwo Lecha Kaczyńskiego”. – Siłą tej delegacji, która wybrała się w 2010 roku do Katynia miało być to, że bez względu na poglądy polityczne leciała uczcić pamięć ofiar zbrodni katyńskiej. I na zaproszenie ówczesnego prezydenta polecieli wszyscy - od lewa do prawa. Chodziło o umiejętność zrobienia ważnych rzeczy razem. A PiS nawet i to potrafi zniszczyć – przyznała dodając, że „prezes PiS robi to każdego dziesiątego dnia miesiąca”. – Nie rozmawia wtedy o swoim bracie, ale toczy walkę z opozycją. Katastrofa smoleńska jest katastrofą narodową, a nie partyjną. To upartyjnianie jest obrzydliwe – dodała.