„Polska przyjmuje do wiadomości wyniki referendum w Turcji 16 kwietnia 2017 r. i czeka na ich oficjalne potwierdzenie. Turcja pozostaje dla nas strategicznym partnerem w NATO i w szeroko pojętej strukturze bezpieczeństwa. Liczymy na dalszy rozwój tradycyjnie dobrych stosunków dwustronnych oraz rozwój relacji z Unią Europejską” – mogliśmy przeczytać w lakonicznym komunikacie polskiego MSZ. Wcześniej pozytywnie o zmianach w ustroju Turcji wypowiadał się prezes PiS Jarosław Kaczyński. – Trzeba czynić wszystko, by Polska była tym, czym jest dziś Turcja. O niej mówi się, że to poważne państwo – powiedział Kaczyński. Według prezesa „ten rodzaj wielkości jest do zdobycia”, ale wymaga to „najpierw zmiany władzy, a potem przebudowy polskich elit”.
Zmiany w konstytucji
W niedzielę 16 kwietnia TRT, czyli Türkiye Radyo Televizyon Kurumu, publiczna telewizja i radio w Turcji, podała informację na podstawie 97 proc. zliczonych głosów, że obywatele Turcji zagłosowali za zaproponowanymi przez prezydenta zmianami zawartymi w referendum konstytucyjnym. Przy 98 proc. zliczonych głosów, za opowiedziało się 51,36 proc. Turków, a przeciwko zmianom w konstytucji głos oddało 48,64 proc. Kilka minut przed godz. 20 czasu polskiego Erdogan także ogłosił zwycięstwo w referendum.
Zgodnie z propozycjami, które zawarto w referendum, zmieniającymi m.in. konstytucję Turcji i w praktyce ustrój kraju, prezydent miałby być jednocześnie szefem rządu, jak i państwa. Oprócz tego prezydent mógłby sprawować władzę za pomocą dekretów czy rozwiązywać parlament. Przyjęcie tych zmian oznaczało będzie przejście Turcji z systemu parlamentarnego na prezydencki. W dodatku na mocy zmian obecny prezydent Turcji będzie mógł dalej sprawować swoją funkcję - dotychczas konstytucja ograniczała liczbę kadencji, gdy mógł ją piastować.
Protesty w tureckich miastach
Z wyników referendum niezadowolona jest turecka opozycja. Manifestacje przeciwko oddania pełni władzy Erdoganowi odbyły się w największych tureckich miastach m.in. w Stambule, Izmirze czy Ankarze. Z informacji BBC wynika, że w to głównie mieszkańcy dużych miast zagłosowali przeciwko zwiększeniu uprawnień głowy państwa. Według agencji Reutera największa demonstracja odbyła się w Stambule. Protestujący uderzali w garnki i patelnie - to jedna z tradycyjnych w tym kraju form protestu. Rzecznik lewicowej Ludowej Partii Demokratycznej tłumaczył, że wynik referendum nie jest ostateczny, ponieważ w opinii opozycyjnych polityków zostało ono przeprowadzone w w warunkach stanu wyjątkowego, a podczas samego głosowania doszło do wielu nieprawidłowości.