– Ten spadek z całą pewnością jest winą Wiplera, plus tam jeszcze inne rzeczy, także generalnie rzecz biorąc mieliśmy ciężki okres, ale to już się kończy, bo ludzie szczęśliwie zapominają – stwierdził Janusz Korwin-Mikke, odnosząc się do słabych wyników sondażowych partii WOLNOŚĆ, której jest liderem.
Korwin-Mikke pytany był m.in. o to, za jakich rządów Polska była najbliżej jego ideału wolnościowego. – To były lata 1988-89 po ustawie Wilczka. Byliśmy najbardziej liberalnym krajem w Europie. Pomijam Liechtenstein – wyjaśnił.
– Myśl o tym, że państwo by mogło nie pomagać, budzi przerażenie niektórych ludzi. Oni sobie nie wyobrażają, że bieda 100 czy 150 lat temu była większa niż teraz. Skoro wtedy przy biedzie państwo mogło nie pomagać, to teraz jak mamy nadmiar wszystkiego, nadmiar żywności, ludzie mają za duże brzuszki, to teraz jakby państwo nie pomagało to nikt by z głodu nie umarł – stwierdził. – Ludzie nauczyliby się natomiast punktualności, uczciwej pracy, bo to jest rzecz najważniejsza. Socjalizm to jest raj dla ludzi pracy. My uważamy odwrotnie - ma rządzić konsument, a kapitalista ma się bać, że zbankrutuje, musi nie spać po nocach i myśleć, jak to zrobić, żeby taniej produkować. Robotnik musi się bać, że zostanie wypieprzony na zbitą mordę, jak się będzie obijał. Ludzie pracy muszą się bać. Ale potem, po pracy, oni wychodzą z fabryki i w sklepach jest pełno dobrych, tanich towarów – uważa lider partii WOLNOŚĆ.