Elżbieta Witek, szefowa gabinetu premier Beaty Szydło, na antenie TVN24 podkreśliła, że rząd, mimo obiekcji prezydenta co do zapisu dotyczącego wygaszania sędziowskich mandatów oraz krytyki zarówno krajowej, jak i zagranicznej, nie zamierza wycofywać się z żadnego artykułu tworzonej ustawy.
Czytaj też:
Ten projekt rządu wzbudził spory opór. Magierowski: Prezydent ma wątpliwości
– To ustawa, która jest nam bardzo potrzebna. Nie może być tak, że sędziowie sami tworzą prawo i sami się osądzają – mówił Witek. Jak dodała, trójpodział władzy w wykonaniu polskim nie funkcjonuje w pełni, stąd pojawiła się konieczność wprowadzenia zmian w ustawie o KRA. – Nad władza ustawodawczą jest co 4 lata kontrola obywateli (którzy mogą wziąć udział w wyborach – red.). W ten sposób zweryfikowane zostało SLD i PO. Nad władzą wykonawczą jest kontrola parlamentu. Pozostaje pytanie: kto kontroluje władzę sądowniczą – pytała szefowa gabinetu politycznego premier.
„Prezydent korzysta z uprawnień”
Na podnoszone przez prezydenta wątpliwości, co do części zapisów ustawy, Elżbieta Witek odpowiedziała stwierdzeniem, że „prezydent ma prawo mieć wątpliwości, bo od tego jest”. – Podpisuje ustawy i ma uprawnienie, by je sprawdzać, wetować, czy kierować do Trybunału konstytucyjnego. Jak wiemy, korzysta z tych uprawnień – wskazała.
„Demokracja w Polsce kwitnie”
Polityk została zapytana również o groźby, które pod adresem Polski w rozmowie z „Die Zeit” wystosował Frans Timmermans, wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej, który odpowiedzialny jest za nadzór nad prowadzoną w sprawie naszego kraju kontrolą praworządności i przestrzegania zasad państwa prawa.
Czytaj też:
Wiceszef KE ostrzega Polskę przed nałożeniem sankcji. „Nie mogę wykluczyć uruchomienia artykułu 7”
- Zapraszam wszystkich do Polaki, żeby zobaczyli, jak u nas kwitnie demokracja. Chcę takiej demokracji, jaką mamy w Polsce. Nie chcę takiej, jaka jest we Francji, gdzie od półtora roku trwa stan wyjątkowy, gdzie policjanci i żołnierze chodzą z długą bronią po ulicach, gdzie prawa obywatelskie są ograniczane – mówiła Witek. Jak dodała, „warto byłoby, żeby Komisja Europejska zwróciła się w kierunku takich państwa (jak Niemcy i Francja – red.), i sprawdziła co się dzieje”.