– Owszem, przyjeżdżają nauczyciele i to organizuje Związek Nauczycielstwa Polskiego, oni też są naszym miłym gościem w tej demonstracji – powiedział. – To jest niemożliwe, radni kontrolują budżet, to jest wszystko przejrzyste, to są, ja bym powiedział, nawet niezbyt przemyślane zarzuty, bo one się kupy nie trzymają – dodał, odnosząc się do ustaleń portalu wPolityce.pl.
Siemoniak odpowiedział również na sugestię prowadzącego, że wiele kontrowersji budzi zamieszczony w sieci spot zapraszający na marsz, w którym występuje małe dziecko. – W wielu kampaniach politycznych, wyborczych, społecznych pojawiają się dzieci. To jest najlepszą intencją i moim zdaniem to żadnych granic nie przekracza – stwierdził. – Ci, którym się akurat nie podoba nasz spot, powinni trochę zamilknąć i pooglądać, co mówi Jarosław Kaczyński o różnych ludziach – zauważył polityk PO.
Były minister obrony narodowej przyznał ponadto, że nie miałby nic przeciwko temu, aby jego dziecko wystąpiło w takim spocie. –To jest w jak najlepszej sprawie i żadnej z granic to nie przekracza. I wrzucam to do kategorii takiego właśnie szukania dziury w całym. Rozmawiajmy o wolności, o tym, co się w Polsce dzieje, o tysiącach ludzi, którzy do Warszawy przyjadą bądź w Warszawie będą – mówił Siemoniak.