Poseł Prawa i Sprawiedliwości po tej zapowiedzi na Twitterze rozmawiał z portalem telewizjarepublika.pl i tłumaczył, jak wyobraża sobie karanie za „fake news”. – Bierzemy pod uwagę kary finansowe, zawieszenia emisji lub wydania od miesiąca do kilku miesięcy, odebranie koncesji, a nawet sankcje karne – mówił Tarczyński, zastrzegając, że kary zależałyby też od okresu politycznego. Zapewnił również, że będzie wzorował się na rozwiązaniach, które już stosowane są m.in. w Stanach Zjednoczonych czy na Węgrzech.
Tarczyński powiedział, że zanim złoży swoje propozycje, skonsultuje projekt z władzami PiS. Zapowiedział, że będzie to poselski projekt ustawy, w którym chciałby wprowadzić też swoje rozwiązania. – Mam nadzieję, że będą one wzorem dla innych państw Europy – dodał. Poseł podkreślił, że w całym pomyśle „nie chodzi o walkę z mediami, ale o walkę z kłamstwem”.
Sprawami kar za „fake newsy” powinien – zdaniem Tarczyńskiego – zajmować się niezależny sąd, a nie np. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji.
Czytaj też:
Wybory prezydenckie. Rosyjski trop, fake news i sprawa w prokuraturze