Nad ranem 7 maja na facebookowym profilu Zbigniewa Stonogi pojawił się post o treści: „Zamykają mnie”. Dwa dni wcześniej, 5 maja opublikował wideo, w którym przyznał, iż „tajemnicą poliszynela jest to, że lada chwilę znajdę się w więzieniu”.
Następnie wyjaśnił, że jego działalność pomocowa, którą prowadził m.in. za pośrednictwem internetu, w minionych kilkunastu miesiącach miała na celu „zmazanie ujmy człowieka tułającego się po więzieniach”. Jak powiedział, podejmował w tym celu działania „różnie oceniane”. – Jedni mieli mnie za wariata, który w internecie robi co mu się podoba, drudzy rozumieli mój przekaz, trzeci taktowali z przymrużeniem oka – wyliczał.
Więzienie za samochód
Zbigniew Stonoga poinformował również, że do więzienia trafi za to, że pracownik jego firmy przywłaszczył samochód. – W sprawie przez 5 lata zapadały wyroku uniewinniające, ale zmieniło się to w czerwcu 2015 oku, gdy ujawniłem akta afery podsłuchowej – dodał. Przypomnijmy, przedsiębiorca w dniach 8-9 czerwca opublikował kilkaset stron akt śledztwa dotyczącego afery podsłuchowej ujawnionej rok wcześniej przez tygodnik „Wprost”.
Przeprosiny
Na nagraniu Stonoga przeprosił za formę filmu opublikowanego po wyborach parlamentarnych, a także przyznał, że 3 spośród wielu nagrań, powstały, gdy był pod wpływem alkoholu.