– Nie wiem, co by musiał ktoś zrobić, za czasów, kiedy byłem ministrem, żeby ktoś podszedł do mnie i żebym ja mu dał dostęp do tajnych dokumentów, do dokumentacji przetargowej, więc Berczyński okazał się bardzo zręczny i w decydującym momencie uciekł z Polski – mówił Tomasz Siemoniak.
Były minister obrony narodowej stwierdził, że Berczyński to „Misiewicz razy 13,5 mld złotych”. – Cokolwiek sądzić o Misiewiczu, przykuwał mocno uwagę publiczną, stał się symbolem takiego całego PiS-owskiego pokolenia w spółkach, zawłaszczającego różne miejsca. Wszedł do potocznego języka. Berczyński pewnie jeszcze nie wszedł, natomiast przez długie lata o ucieczce Berczyńskiego będzie się mówiło, będzie się to wspominało. Dziwię się, że że PiS nie umie się od tej sprawy odciąć, bo Macierewicz tonie wraz z tą sprawą, ona jest nie do obrony – mówił Siemoniak.
Berczyński a caracale
Afera dotycząca przetargu na Caracale miała swój początek, kiedy Wacław Berczyński w jednym z wywiadów dla „Dziennika Gazety Prawnej” chwalił się, że to on „wykończył” kontrakt na zakup caracali. Po publikacji wywiadu, Berczyński zrezygnował ze stanowiska szefa w podkomisji smoleńskiej oraz z rady nadzorczej Wojskowych Zakładów Lotniczych w Łodzi. Opuścił też Polskę.
Czytaj też:
MON potwierdza: Berczyński był w Paryżu. Toczyły się tam rozmowy ws. caracali
8 maja posłowie PO dali polskiej prokuraturze 48 godzin na wszczęcie z urzędu sprawy przeciwko Antoniemu Macierewiczowi. W odpowiedzi Ministerstwo Obrony Narodowej poinformowało, że złoży zawiadomienie o fałszywych zarzutach PO w sprawie przetargu na śmigłowce.
Czytaj też:
MON reaguje na działania posłów Platformy. Jeśli podtrzymają zarzuty, resort zawiadomi prokuraturę