Egipcjanka próbowała ratować Magdalenę Żuk. „Zostałam zaatakowana prętem od kroplówki”

Egipcjanka próbowała ratować Magdalenę Żuk. „Zostałam zaatakowana prętem od kroplówki”

Magdalena Żuk
Magdalena Żuk Źródło: Facebook
Dziennikarze portalu Wirtualna Polska przeprowadzili wywiad z pielęgniarką ze szpitala w Port Galib, która próbowała pomóc Magdalenie Żuk i uchronić ją przed skokiem z okna.

Dr Ahmed Shawky kierujący szpitalem w Port Galib przyznaje w rozmowie z Wirtualną Polską, że kobieta po raz pierwszy trafiła do placówki 28 kwietnia. Została ona przywieziona przez rezydenta biura podróży. Do internetu trafiło nagranie, na którym widać, że około godziny 18 kobietę przywieziono na wózku inwalidzkim do szpitala. Po kilku godzinach Magdalena Żuk dała radę nie tylko wybiec z pokoju, ale też szarpać się z pracownikami szpitala i wyrywać się im. W końcu kobietę powalono na ziemię, obezwładniono i odwieziono na salę.

Pielęgniarka Faten Ahmed relacjonowała, że Magdalena Żuk przeraźliwie się wyrywała i krzyczała. – Około godziny 23:30 udało nam się przywiązać ją do łóżka – tłumaczyła. To jednak nie był koniec dramatu, jakie rozegrał się w egipskim szpitalu. Tuż po godzinie 2:30 27-letniej Polce udało się uwolnić. Kiedy przyszłam zobaczyć co się stało, zostałam zaatakowana prętem od kroplówki. Pacjentka popchnęła mnie tak mocno, ze upadłam na plecy. Pielęgniarka dodaje, że chwilę później Magdalena Żuk wskoczyła na szafkę znajdującą się tuż przy oknie. – Szamotałyśmy się około 20 sekund, próbowałam ją powstrzymać, ale nie dałam rady, poniosłam porażkę – wyjaśniła. Na potwierdzenie swoich słów pokazuje ślady zadrapań oraz rozdarty fartuch.

Faten Ahmed potwierdziła również, że przez blisko 1,5 godziny lekarze próbowali uratować kobietę, która upadła na betonową posadzkę. Później zdecydowano o przewiezieniu kobiety do lepiej wyposażonego szpitala w Hurgadzie, ponieważ placówka w Port Galib nie jest przygotowana do leczenia tak poważnych przypadków.

Wstrząsający raport medyczny

W protokole medycznym datowanym na 2 maja 2017 roku opisano, że Magdalena Żuk upadła z wysokości na ziemię na lewą stronę klarki piersiowej, co spowodowało bóle przy oddychaniu po lewej stronie klatki piersiowej, ból w obojczyku. Odnotowano również wysięk w lewej przedniej części klatki piersiowej. Zaznaczono, że pacjentka podczas badania nie była przytomna, bała się bólu, nie miała orientacji w czasie, miejscu i co do własnej osoby.

Badanie klatki piersiowej wykazało wyraźnie wrażliwy rejon po lewej stronie klatki piersiowej. Badanie podbrzusza - wrażliwą ścianę podbrzusza, luźne podbrzusze bez oznak urazu czy krwotoku. Tomografia komputerowa mózgu wykazała rozległy rozszerzony obrzęk mózgu ze złamaniem lewej bocznej przedniej ściany.

Czytaj też:
Bliscy Magdaleny Żuk ujawniają kolejne informacje. „Dziwnie mówiła, praktycznie bełkotała, nie dało się z nią dogadać”

W protokole podano, że 30 kwietnia 2017 roku po południu u pacjentki doszło do zatrzymania pracy nerek i ostrej kwasicy metabolicznej połączonej z odpornością na leczenie. Stwierdzono zatrzymanie skurczu serca, bez reakcji na CPR i reanimację. Pacjentka zmarła o godzinie 17:30.

Źródło: Wirtualna Polska