List Amnesty International dotyczy zachowania warszawskiej policji, która siłą usunęła liczącą około 20 osób kontrmanifestację, stojącą na drodze marszu ONR. Warszawiacy skarżyli się na nieuzasadnioną brutalność funkcjonariuszy i brak uzasadnienia interwencji. „Policja miała rozkaz ochraniać neofaszystów i za wszelką cenę umożliwić im przejście. Wywiązała się z tego zadania gorliwie. Warszawiacy którzy przyszli protestować przeciwko marszowi neofaszystów, zostali skopani, zepchnięci pod mur i tam przetrzymywano ich bezprawnie przez dwie godziny" – pisano na stronie Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych.
„Wśród uwięzionych bezprawnie osób znalazły się też dzieci, które przypadkiem przechodziły chodnikiem. Policja nie chciała uwolnić płaczących dziewczynek które tłumaczyły, że szły chodnikiem na zajęcia, gdy urządzono łapankę na antyfaszystów. Dzieci tak jak my wszyscy pozostały bezprawnie uwięzione bez przedstawienia jakichkolwiek podstaw prawnych zatrzymania” – pisali aktywiści Ośrodka. „Marsz neofaszystów w centrum Warszawy, mieście którego kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców zostało wymordowanych w czasie II wojny światowej nigdy nie powinien mieć miejsca. To tak jak by w Oświęcimiu urządzić bal nazistowskich weteranów” – podkreślali.
List do policji
W związku z tamtymi wydarzeniami Amnesty International zwróciła się do KWP w Warszawie. „Podczas zabezpieczania pokojowych zgromadzeń, funkcjonariusze Policji są zobowiązani do unikania użycia siły. Jeśli jest to nieuniknione, na przykład w celu ochrony bezpieczeństwa i/lub porządku publicznego, siła może zostać użyta jedynie w minimalnym stopniu. Jednocześnie, każdy funkcjonariusz Policji powinien nosić widoczne oznakowanie identyfikujące go nazwiskiem lub indywidualnym numerem.Demonstracja w Warszawie 29 kwietnia odbyła się miesiąc po wejściu w życie nowej ustawy Prawo o zgromadzeniach, która zobowiązuje kontrdemonstrantów do przebywania co najmniej 100 metrów od głównego zgromadzenia” – czytamy w komunikacie.
„W styczniu 2017 roku Policja opublikowała zdjęcia protestujących, którzy uczestniczyli w demonstracji 16 grudnia przeciwko ograniczeniu mediom dostępu do parlamentu, sugerując, że są poszukiwani w związku z prowadzonym dochodzeniem. Amnesty International rozmawiała z kilkoma demonstrantami, przeciwko którym toczy się postępowanie karne. Twierdzą oni, że działali pokojowo i w granicach swojej wolności zgromadzeń. Zostali oskarżeni o obrazę dziennikarza TVP. Dochodzenie przeciwko 24 z nich jest w toku. Łącznie zastosowane środki tworzą w społeczeństwie atmosferę strachu i mogą blokować obywateli przed korzystaniem z wolności zgromadzeń” – zwracają uwagę aktywiści AI.