Protest rodziców dzieci niepełnosprawnych odbył się 10 maja. „Sprzeciwiamy się izolowaniu naszych dzieci w domach i wykluczaniu ich z życia szkolnego” – podkreślano w opisie wydarzenia. Rodzice sprzeciwiali się propozycji, aby pierwszym diagnostą dziecka był nauczyciel i dyrektor szkoły.
Czytaj też:
„Dobra zmiana dosięgła nasze niepełnosprawne dzieci”. Rodzice szykują protest przed Sejmem
Sprzeciw rodziców przyniósł oczekiwany efekt, bowiem jak podaje TVN24, MEN zmieni zapisy w projekcie rozporządzenia, które ograniczały nauczanie indywidualne tylko do lekcji w domu. W poniedziałek minister Anna Zalewska spotkała się z rodzicami i edukacyjnymi fundacjami. Szefowa resortu miała obiecać, że dzieci będą mieć „dedykowane kształcenie w zależności od ich możliwości i potrzeb”. W planach są już kolejne rozmowy, których celem będzie stworzenie ustawy dla dzieci ze specjalnymi potrzebami.
Sprzeciw rodziców
Rodzice, którzy protestowali 10 maja sprzeciwiali się rozporządzeniu MEN, które zakładało rezygnację z możliwości organizowania nauczania indywidualnego na terenie szkoły lub przedszkola.
„MEN pozbawia rodziców decydowania o diagnozowaniu dziecka, na diagnozę i decydowanie o dalszym losie szkoła nie będzie potrzebowała zgody rodziców. Dzieci z autyzmem, ADHD i zachowaniem trudnym według MEN będą kierowane do ośrodków wychowawczych, (poprawczaków). O tym też zdecyduje szkoła za plecami rodzica” – informowano w opisie wydarzenia na Facebooku.
Wyjaśniano również, że prawo oświatowe zmierza do pozbawienia niepełnoprawnych dzieci subwencji, tym samym jedynej karty przetargowej, którą czasami miał rodzic. „Szkole nie będzie się opłacało »brać« wysoko funkcjonującego dziecka z autyzmem, zespołem Downa, czy niepełnosprawnością intelektualną, bo nie dostaną za to pieniędzy. Tym samym cała rzesza dobrze funkcjonujących dzieci trafi do szkół specjalnych” – czytamy dalej.