Posłanka Prawa i Sprawiedliwości na początku swojego wpisu na Facebooku wyjaśnia ogólny kontekst historii: otóż parlamentarzystki (oprócz niej podróżowały także cztery posłanki, po jednej z każdego ugrupowania: Platformy Obywatelskiej, Nowoczesnej, Kukiz'15 i Polskiego Stronnictwa Ludowego) brały udział w konferencji w Tokio w Japonii, która odbywała się w dniach 11-14 maja.
Jak opisuje Pawłowicz, choć nie podaje, które parlamentarzystki podróżowały z nią samolotem, posłanki „terroryzowane przez media” i „wystraszone tym, co napiszą potem gazety” zdecydowały się na lot do Tokio klasą ekonomiczną premium. „Mimo, że przy podróży lotniczej trwającej 8 lub więcej godzin (lot do Tokio to około 11 godzin – red.) mają prawo do zdrowszej dla wieku i płci klasy biznes refundowanej przez Sejm” – wskazuje posłanka.
„Nie dałam się sterroryzować”
Co ważne dla historii, Pawłowicz przypomina, że ona ma 65 lat, a parlamentarzystki, z którymi leciała, mają po: 66, 52, 48 i 42 lata. „Wystraszone leciały 11 godzin w jedną stronę skulone, a po przylocie czekały, aż zejdzie im z nóg opuchlizna. Nie czuły się dobrze” – pisze Pawłowicz. Dalej posłanka PiS za taką sytuację obwinia media, które – w jej ocenie – „upilnowały władzę”, by ta nie szafowała publicznymi pieniędzmi. „W istocie upokorzyli kobiety posłów” – kwituje.
„Ja nie dałam się sterroryzować, leciałam w obie strony, łącznie 22 godziny w klasie biznes. Skorzystałam z przysługującego mi prawa do zdrowia. Dziennikarska młodzież może latać choćby w luku bagażowym, ale starszym osobom, kobietom należy się jednak szacunek. »Tropiciele afer« z ”Faktu„ i podobnych niemieckich mediów dla polskich posłów go nie mają. Ciekawe, czy terroryzowaliby także swoje matki i narzeczone” – zastanawia się na Facebooku Pawłowicz.
Na koniec posłanka stwierdza, że dziennik „Fakt” ma zamiar „jej przyłożyć” za to, że przez 22 godziny podróżowała w klasie biznes. „Taki skandal!” – kończy wpis Pawłowicz.