Poglądy dyrektora Wojskowego Biura Historycznego oraz kierownictwa MON za rządów Prawa i Sprawiedliwości generał Skrzypczak komentował na łamach „Dziennika Gazety Prawnej”. – Co on ma na kogo, no co? – dopytuje generał, mając na myśli formułowanie przez Cenckiewicza ogólnych zarzutów pod adresem całej grupy żołnierzy. – Myśli pani, że ktoś się wystraszy? My już swoje chwile strachu przeżyliśmy w Iraku i Afganistanie. O życie swoich żołnierzy się baliśmy. I teraz już mam w d...e, i to głęboko, co on sobie myśli o żołnierzach, którzy zaczynali służyć Polsce przed 1989 r. W d...p i koniec dyskusji! – złościł się Skrzypczak.
Generał zwracał też uwagę, że sojusznicy Polski w ocenie naszego wojska kierują się czymś innym, niż opinie Cenckiewicza. – Amerykanie też to mają w głębokim poważaniu. Widzą, że ci, którzy byli dowódcami brygad i dywizji w Iraku i Afganistanie, a z którymi współdziałali, zniknęli, nie ma ich, odeszli z wojska – zaznaczał. – Ale to oni, to ja, to my nosiliśmy polską flagę najwyżej w powojennej historii państwa polskiego. Nie Cenckiewicz – podsumował.
Skrzypczak w rozmowie z dziennikarzami odniósł się też do nastawienia polityków względem żołnierzy. Osobiście boli go negowanie osiągnięć polskich kontyngentów w Iraku i Afganistanie. – Mówmy, że żołnierze pojechali tam na wycieczkę z biurem podróży NATO. Niech historia Polski zacznie się od jesieni 2015 r. Na szczęście nikt nie jest wieczny, również politycy, władza. Dowódcą Wojsk Lądowych zostałem za prezydenta Lecha Kaczyńskiego – przypomniał.