– Nie może być przyzwolenia, nie możemy się do tego przyzwyczajać. Na pewno nie możemy okazywać strachu, nie możemy się zamykać w domu, nie możemy zmieniać naszych przyzwyczajeń, bo przecież o to chodzi zamachowcom, żebyśmy się zaczęli bać. Musimy żyć i nie pozwalać zmieniać naszego życia – stwierdziła na antenie RMF FM Małgorzata Kidawa-Błońska komentując atak terrorystyczny, do którego doszło w nocy z poniedziałku na wtorek podczas koncertu Ariany Grande w Manchesterze.
W opinii wicemarszałek Sejmu „to może się zdarzyć wszędzie, w każdej chwili, bo przecież o to chodzi, żebyśmy się bali, żebyśmy się czuli niepewnie, żebyśmy patrzyli z podejrzeniem na osobę, która siedzi przy nas w autobusie, siedzi w teatrze, na lotnisku”. Zdaniem polityk PO to, co mogą zrobić władze to stowrzyć system bepzieczeństwa. Kidawa-Błońska przyznała, że „czuje się bezpiecznie i w Polsce i w Europie, chociaż jeżeli pojawia się taki zamach, to zdaje sobie sprawę, że nigdy nie wiemy, co nas w życiu spotka”.
„Nie możemy traktować osób, które uciekają spod bomb i chcą ratować życie jak przestępców”
Zapytana o sprawę przyjęcia przez Polskę uchodźców, polityk PO stwierdziła, że „Platforma jest za tym, żeby zrealizować te zobowiązania i to do czego zobowiązał się rząd polski, kiedy premierem była pani Ewa Kopacz, która wprowadziła mechanizmy zabezpieczające interesy naszego kraju”. Kidawa-Błońska zaznaczyła jednak, że „warunkiem jest, aby były to osoby sprawdzone, że wiemy, skąd pochodzą, że rzeczywiście uciekają spod działań wojennych, że wymagają wsparcia”. Wicemarszałek Sejmu przyznała, że „faktycznie wśród zamachowców były osoby, które trafiły do Europy wraz z uchodźcami, jednak zamachów dokonywali również ci, którzy urodzili się w Europie”.
– Nie możemy traktować osób, które uciekają spod bomb i chcą ratować życie jak przestępców i ich się bać, to jest wbrew nawet naszej religii. Pomagamy słabszym, pomagamy potrzebującym, pomagamy ludziom, którym możemy pomóc uratować życie –wyjaśniła podkreślając, że „oczywiście w dzisiejszym świecie musimy sprawdzać, kto przyjeżdża, jacy to są ludzie, bo są ci źli ludzie, którzy właśnie tu przyjeżdżają po to, że chcą niszczyć nasze poczucie bezpieczeństwa, naszą kulturę, ale to są nieliczni”. – Siedem tysięcy osób maksymalnie w naszym kraju nie zakłóci bezpieczeństwa Polski, a możemy pomóc ludziom wrócić do normalności –podsumowała.