Według informacji „nieoficjalnych, ale potwierdzonych w niezależnych od siebie źródłach”, Jan Lach przebywa obecnie w amerykańskim szpitalu i prawdopodobnie nie wróci do kraju razem z delegacją, która udała się do USA w poniedziałek 15 maja. Źródła tvn24.pl twierdzą, że chodzi o nagły wypadek, najprawdopodobniej zator. Wiceszef polskiej policji nie wypowiadał się jeszcze publicznie po wyemitowaniu przez telewizję TVN materiału „Superwizjera” o śmierci 25-letniego wrocławianina.
Od soboty 20 maja, kiedy nadano materiał obnażający skandaliczne praktyki na wrocławskim komisariacie, pracę w policji stracili już: komendant wojewódzki, jego zastępca, komendanci miejscy i komendanci komisariatu, w którym przed rokiem zmarł 25-letni mężczyzna. Jan Lach jest najwyższym stopniem funkcjonariuszem, który sprawował nadzór nad wrocławskimi policjantami. Według wypowiedzi 2 byłych komendantów głównych dla tvn24.pl, kompromitacja polskiej policji w sprawie Igora Stachowiaka wynika z braku doświadczenia wszystkich oficerów nadzorujących Wrocław.
Przyczyną takiego stanu były masowe zwolnienia na stanowiskach kierowniczych w policji, do których doszło po zdobyciu władzy przez Prawo i Sprawiedliwość. W ciągu zaledwie 2 miesięcy od objęcia funkcji komendant główny policji Zbigniew Maj odwołał niemal wszystkich komendantów wojewódzkich, po czym sam w niejasnych okolicznościach odszedł ze stanowiska. Na zwolnieniach zyskali policjanci powiązani z PiS, między innymi Jan Lach. Stanowisko nadinspektora uzyskał tuż po tym, jak sprawował funkcję wiceszefa najmniejszej w kraju komendy wojewódzkiej policji - w Opolu.