– Ten czas od sobotniego wieczoru, gdy obejrzałem wyemitowany w państwa stacji (TVN - red.) materiał, to najtrudniejsze chwile w moich 27 latach służby. Najtrudniejsze dlatego, że moja filozofia zawsze opierała się o założenie, że każdy komisariat policji, każda jednostka policji w naszym kraju to miejsce, gdzie każdy obywatel, bez względu z jakiego powodu tam trafił, będzie czuł się bezpiecznie. I te standardy bezpieczeństwa będą na najwyższym z możliwych poziomów – tłumaczył Jarosław Szymczyk. Jak podkreślił, materiał wyemitowany przez „Superwizjer”, był dla niego „wstrząsający”. – Wielokrotnie odtwarzałem ten materiał i ciężko mi było uwierzyć w to, co widzę – zaznaczył. Komendant główny wskazał, że konieczne było „zrobienie wszystkiego, by osoba, która dopuściła się takich czynów, przestała nosić mundur”.
Szef KGP tłumaczył, że przed emisją reportażu Wojciecha Bojanowskiego nie widział nagrań zarejestrowanych przez paralizator. Jak wskazał, urządzenie i rejestrator monitoringu zostały zabezpieczone przez prokuratora, a potem tych dowodów nie widział on, ani osoby, które prowadziły postępowanie dyscyplinarne.
Czytaj też:
25-latek zmarł w trakcie przesłuchania. RPO: To były tortury, nie mam wątpliwości
– Materiały filmowe bezpośrednio po zdarzeniu zostały w całości przekazane w sposób procesowy do prokuratury. Prowadzący postępowanie dyscyplinarne, które zostało wszczęte na mój wniosek, trzykrotnie zwracał się do prokuratury z prośbą o udostępnienie materiału i tego materiału nie uzyskał. Oparł się na tym, definiując potrzebę zawieszenia postępowania – wyjaśniał Szymczyk. Podkreślił tez, że postępowanie nie zostało zakończone, tylko zawieszone.
Czytaj też:
Wiceszef policji nadzorujący wrocławskie komendy trafił do szpitala w USA
Za sprawą reportażu Wojciecha Bojanowskiego wyemitowanego w sobotę 20 maja w programie „Superwizjer” TVN powróciła sprawa zgonu 25-latka, do którego doszło 15 maja 2016 roku. Z nowych nagrań i zeznań świadków wynika, że 25-latek był rażony trzykrotnie paralizatorem po tym, jak policjanci wyprowadzili go do toalety, gdzie prowadzili przesłuchanie. Kilka minut później mężczyzna zmarł.