Autor tekstu opublikowanego na łamach „Financial Times” ocenił, że demokracja, wolność słowa i prawa obywatelskie, jako podstawowe wartości w Unii Europejskiej „są w krajach Europy Wschodniej zagrożone najbardziej od czasu zakończenia zimnej wojny”. „Aktualnie Unia Europejska nie posiada narzędzi, dzięki którym mogłaby przeciwdziałać przesunięciu w kierunku autorytaryzmu” – wskazał.
Opole i Węgry
„Najnowszy niepokojący incydent ma miejsce w Polsce, gdzie rzekomo zabroniono jednej z najbardziej znanych wokalistek występu na krajowym festiwalu po tym, jak skrytykowała rząd, co spowodowało masowy bojkot zorganizowany przez artystów” – wskazano w tekście. Następnie autor stwierdził, że podobne ruchy „ograniczające demokracje i prawa obywatelskie” mają miejsce na Węgrzech.
Jak karać
Autor zasugerował, że wprowadzanie tzw. opcji nuklearnej w karaniu państwa nie jest dobrym rozwiązaniem, ale wskazał, iż potrzebne jest wyposażenie instytucji unijnych w narzędzia pozwalające na stopniowe wprowadzanie kar wobec państw członkowskich nie stosujących się do reguł wspólnoty.
„Założenie, które zostało poczynione na przykładzie Hiszpanii i Portugalii, które zdołały odrzucić w latach ’70 autorytaryzm i w latach ’80 dołączyć do Unii Europejskiej, nie sprawdza się w w stosunku do niektórych państw należących w przeszłości do Układu Warszawskiego” – stwierdzono. „Choć łamanie praw człowieka i demokracji we wschodniej Europie nie jest jeszcze egzystencjalną groźbą dla Unii Europejskiej, to głupim optymizmem byłoby sądzenie, że nigdy nie będzie” – podsumowano.