Pomimo sprzeciwu komisarzy z Polski, Węgier i Łotwy, Komisja Europejska poparła wniosek przewodniczącego Jean-Claude'a Junckera w sprawie objęcia kierowców ciężarówek przepisami o delegowaniu pracowników i obowiązkową płacą minimalną po trzech dniach pobytu w każdym z unijnych państw. Jak podnoszą polscy przewoźnicy, będzie się to wiązało ze wzrostem kosztów. To właśnie niskimi kosztami pracy Polacy oni z firmami z Europy. Zapewne przybędzie im także biurokratycznej pracy, aby spełnić nowe unijne wymogi.
Zanosi się na to, że na nowych unijnych przepisach najwięcej stracą polskie firmy, posiadające największą flotę transportową w Unii. Polacy przekonują, że 3-dniowe limity mogę doprowadzić ich firmy do bankructw. Chcieli zgodzić się na co najmniej 10-dniowe, ewentualnie 7-dniowe limity. Z drugiej strony trudno nie zrozumieć argumentów państw Europy Zachodniej, które od lat próbują konkurować z sektorem transportu samochodowego Europy Środkowo-Wschodniej. Politycy UE przekonują, że nowymi przepisami chcą walczyć z dumpingiem socjalnym.