– W naszej ocenie Sąd Najwyższy przekroczył swoje kompetencje i nadużył swoich uprawnień. Uważamy, że tą sprawą - jeśli już - powinien zająć się Trybunał Konstytucyjny, a nie Sąd Najwyższy – stwierdziła Beata Mazurek. – Nie ma podstaw prawnych, aby SN zajmował się decyzjami prezydenta. To w naszej ocenie kompetencja Trybunału – dodała.
Sąd Najwyższy w 7-osobowym składzie rozpatrzył pytanie prawne, zadane w lutym tego roku przez 3 sędziów SN, którzy rozpatrywali kasację w sprawie Mariusza Kamińskiego, polityka Prawa i Sprawiedliwości, obecnie ministra koordynatora służb specjalnych w rządzie Beaty Szydło. Były szef CBA, jego zastępca Maciej Wąsik oraz ich 2 inni współpracownicy w 2015 roku zostali skazani na trzy lata więzienia za przekroczenie uprawnień i nielegalne działania operacyjne CBA w związku z tzw. aferą gruntową. W listopadzie 2015 roku wszyscy czterej zostali ułaskawieni w trakcie toczącego się jeszcze postępowania sądowego, co stanowiło precedens. Nigdy wcześniej bowiem prezydent nie skorzystał z prawa łaski wobec osoby, która nie została jeszcze skazana.
W środę 31 maja Sąd Najwyższy przyjął uchwałę, w której stwierdził, że prawo łaski prezydenta może być stosowane jedynie do osób prawomocnie skazanych. Wynika z tego prosty wniosek, że Andrzej Duda nie mógł ułaskawić Mariusza Kamińskiego, który skazany był jedynie nieprawomocnie. Prezydent swoim pośpiechem doprowadził więc do skomplikowanej sytuacji prawnej i jak przyznał sędzia ogłaszający treść uchwały, była to sprawa bez precedensu. „Zastosowanie prawa łaski przed datą prawomocności wyroku nie wywołuje skutków procesowych” – brzmiał ostateczny werdykt Sądu Najwyższego.