Zastępca redaktora naczelnego "Wprost" Stanisław Janecki zapowiedział, że odwoła się od wyroku.
"Uważamy, że mieliśmy pełne prawo do użycia takiej metafory. Przypomnę, że w połowie 2003 r. miało miejsce apogeum różnych afer, a jedną z nich była afera Rywina, zakończona wyrokiem skazującym. W związku z tym my nie pisaliśmy o pojedynczej sprawie, tylko o pewnym nastroju i pewnym 'bagnie moralnym', jakie towarzyszyło tamtej rzeczywistości, a metaforą do tamtego bagna jest właśnie to, co przedstawiliśmy" - powiedział Janecki.
Jego zdaniem nasz tygodnik nie naruszył godności osobistej Rywina, ponieważ on posłużył jedynie jako "egzemplifikacja pewnego problemu". "Nasza okładka mieści się w dopuszczalnych formach krytyki, stosowanych w innych krajach europejskich" - dodał wicenaczelny "Wprost".
Sąd zaznaczył, że okładki z takim fotomontażem nie usprawiedliwiają okoliczności, w jakich została opublikowana: publikacja rozmowy Adama Michnika z Rywinem, rozpoczęcie postępowania karnego wobec Rywina i dyskusja w mediach, w której chciał wziąć udział "Wprost". Ponadto sąd wskazał, że muszli klozetowej nie można uznać za symbol korupcji.
Zobowiązując Króla do wpłaty na cel dobroczynny sąd stwierdził, że żądanie nie jest wygórowane, a stopień winy pozwanego znaczny, oddalił natomiast żądanie zamieszczenia przeprosin w "Rzeczpospolitej" i "Polityce".
"Bardzo się cieszę, wynik jest ważny nie tylko dla tej sprawy, ale dla kształtu debaty publicznej i dobrych obyczajów, których upadku jesteśmy świadkami" - powiedział adwokat Rywina - mec. Piort Rychłowski. Wyraził ubolewanie, że dyskusja o granicach wolności wypowiedzi toczy się w sądzie, a nie w samej redakcji.
W lutym 2003 roku nasz tygodnik zamieścił okładkę przedstawiającą głowę Rywina w głębi muszli klozetowej, opatrując okładkę tytułem "Rywinoterapia" i podpisem: "Ilu ludzi władzy pociągnie za sobą Rywin?". Producent filmowy uznał to za naruszenie swych dóbr osobistych i zażądał przeprosin oraz wpłaty na cel dobroczynny.
W czerwcu 2003 r. sąd okręgowy oddalił powództwo, uznając, że okładka nie naruszyła dóbr osobistych. Sąd uznał, że okładka nie dotyczy Rywina, lecz jest on w tym przypadku symbolem powszechnie znanej afery. Adwokaci Rywina złożyli odwołanie, które uwzględnił sąd apelacyjny. "Odwoływanie się do skatologicznych porównań zawsze jest upokarzające" - stwierdził SA. W ponownym procesie sąd okręgowy miał ocenić, czy taka satyra mieści się w ramach prawa i czy "Wprost" przekroczył granicę swobody krytyki. Nowy proces ruszył w 2005 roku.
W toku jest inny proces cywilny, wytoczony przez spółkę Rywina Heritage Films redaktorowi naczelnemu "Gazety Wyborczej" - Adamowi Michnikowi. W pozwie żąda się od Michnika przeprosin za jego słowa przed sejmową komisją śledczą, badającą aferę Rywina, że słyszał, iż Heritage to "pralnia brudnych pieniędzy". Oprócz przeprosin, HF chce też wpłaty 5 tys. zł zadośćuczynienia.
W grudniu 2002 r. "Gazeta Wyborcza" napisała, że Rywin oferował Michnikowi korzystne dla Agory zmiany w ustawie o radiofonii i telewizji. W zamian żądał 17,5 mln dolarów i dyrektorskiego stanowiska w telewizji Polsat, którą Agora miałaby kupić. Prokuratura wszczęła śledztwo i oskarżyła Rywina o płatną protekcję. W 2004 r. sąd apelacyjny skazał Rywina na dwa lata za pomocnictwo w płatnej protekcji wobec Agory, ze strony nieustalonej grupy osób.
W listopadzie ubiegłego roku Rywin, skazany na dwa lata za pomoc w płatnej protekcji wobec Agory, wyszedł z więzienia po odsiedzeniu ponad połowy kary. Sąd zgodził się na jego warunkowe przedterminowe zwolnienie z więzienia, w którym przebywał od listopada 2005. Obecnie Rywin, za zgodą sądu, przebywa za granicą, ma wrócić do kraju pod koniec lutego.
pap, ss, ab