Anna Kalita: Ta ustawa to kadłubek. Już były w Polsce działki pod konopie wyznaczone. No i co?

Anna Kalita: Ta ustawa to kadłubek. Już były w Polsce działki pod konopie wyznaczone. No i co?

Anna Kalita na pogrzebie męża
Anna Kalita na pogrzebie męża Źródło: Newspix.pl / DAMIAN BURZYKOWSKI
Żona zmarłego polityka lewicy, którego misją było zalegalizowanie marihuany medycznej w Polsce, na antenie radia RMF FM z żalem opowiadała o zachowaniu polskich polityków.

Na początku rozmowy żona zmarłego przed 5 miesiącami Tomasza Kality z SLD wyjaśniała, co oznaczają jej słowa o poczuciu zmarnowanego czasu na walkę o marihuanę medyczną. – Żeby nie było żadnych wątpliwości: jestem przekonana, że to jest mega ważny temat, to jest bardzo, bardzo ważna sprawa. Podziwiam wszystkich, którzy walczą o legalizację, natomiast jest mi przykro, że ten czas, którego już było tak mało, gdzie mąż tyle z siebie oddał tej sprawie, że to po prostu nie zakończyło się tak, jak się miało zakończyć. Po wakacjach była już mowa o tym, że są już miejsca wyznaczone, gdzie będziemy uprawiać konopie w Polsce. Miało być tak wspaniale. No i co? – pytała.

Nie sprzedadzą, bo nie mają

Krytykowała też przyjęty przez posłów projekt ustawy, który jej zdaniem jest kompletnie niedostosowany do potrzeb i realiów. – Ta ustawa to jest kadłubek - tam już prawie nic nie zostało z tego, co miało być. Upraw nie będzie w Polsce - chyba ktoś się boi tego, że jeżeli będziemy uprawiać w Polsce konopie, to nagle wszyscy będziemy narkomanami, więc mamy je sprowadzać z Danii albo z Holandii. Poseł Liroy zwrócił uwagę, że tamtejsi producenci już powiedzieli, że nam nie będą sprzedawać, bo oni sami tyle nie mają... Powiedzmy, że kupilibyśmy z zagranicy, refundacji ma nie być. W czym to zwiększy dostępność? – zwracała uwagę.

„To jest humanitarne?”

Anna Kalita nie zgodziła się też z zapewnieniami ministra Konstantego Radziwiłła, który mówił o dostępności leków z marihuaną medyczną. – To się tak wydaje, że kto chce to dostaje. To wygląda tak - rozmawiałam niedawno z Pauliną Janowicz - to jest jedna z liderek walki o legalizację medycznej marihuany. Córka Pauliny umarła rok temu. Pani Janowicz dostała zgodę na import docelowy leków z marihuany dla swojej córki. Trwało to 5 miesięcy. 5 miesięcy na lek, który miał uratować temu dziecku życie. Ola umarła, udusiła się, a leku w aptece ciągle nie było. Jeżeli ktoś mówi, że to jest humanitarne, to co się teraz dzieje to przepraszam bardzo, ale to jest jakieś kosmiczne nieporozumienie – oceniała Kalita. – Jeśli jest choćby cień szansy, że wyciąg z marihuany może przedłużyć życie choremu, to ten chory powinien go dostać natychmiast. To jest w ogóle bezdyskusyjne. Tu każdy tydzień to jest mnóstwo – podkreślała.

Źródło: RMF FM