O „dialog bez stereotypów” miała prosić francuskiego prezydenta premier Polski Beata Szydło. Powołując się na obecnego przy rozmowach unijnego dyplomatę, francuski „Le Monde” przytoczył wypowiedź polskiej premier. „Mówiła całkiem jasno – dialog między Francją a Wschodnią Europą ma przebiegać w sposób bardziej wyrazisty, bez stereotypów i sformułowań, które mogą być zrozumiałe jako poniżające, a czasem jako obelgi” – przekazał czytelnikom gazety.
„Zdrajcy”, „przeszkadzacze”
Według francuskiej prasy ponad godzinne rozmowy prezydenta Francji z przywódcami Polski, Czech, Słowacji i Węgier (Grupa Wyszehradzka - V4) były „szczere jak to tylko możliwe” i wyjątkowo „bezpośrednie”. „Le Figaro” pisze, że Macron „zgodził się, by wyłożyć kawę na ławę «przeszkadzaczom» z Europy Środkowej, gdyż jest to misja, której Angela Merkel nie chce się podejmować, ze względu na ciężar historii Niemiec z sąsiadami”.
Francuscy komentatorzy podkreślają, że ostry w swoich wypowiedziach Macron ma większe szanse dotrzeć do krajów Europy Wschodniej, niż stonowana Angela Merkel. Ich zdaniem nawet argumenty o „Unii jako supermarkecie”, czy obraźliwe określenie „zdrajcy”, nie zniechęcą krajów Grupy Wyszehradzkiej do Francji, jeśli w alternatywie mają bliskie Niemcy.
Pracownicy delegowani
Media w Paryżu zwróciły uwagę na jeszcze jedną bardzo istotną sprawę. Zapowiedź utworzenia międzynarodowej grupy ekspertów i kontynuacji rozmów na najwyższym szczeblu między V4 i Francją we wrześniu tego roku postrzegają jako narzucenie szybkiego tempa w sprawie wyjaśnienia sytuacji pracowników delegowanych. „Ta data nie jest niewinna. Dowodzi ona zdecydowania Paryża, by uzyskać rewizję dyrektywy o pracownikach delegowanych podczas zaplanowanej na 23 października rady ministrów spraw specjalnych UE” - pisze „Le Monde”.