– Głodnych nakarmić, spragnionych napoić, podróżnych w dom przyjąć, nagich przyodziać - jeśli chodzi o uchodźców, to właśnie taka filozofia miłosierdzia mi przyświeca – powiedział dziennikarzom ojciec prezydenta Andrzeja Dudy, przypominając fragment nauki Kościoła katolickiego. – Trzeba pamiętać przypowieść o miłosiernym Samarytaninie. Jestem katolikiem i wyznaję na ten temat chrześcijańskie, miłosierne podejście. Trzeba przyjąć uchodźców – podkreślał.
Zapewnił jednak, że nie traci z oczu zagrożeń, a jego ocena jest wyważona. – Oczywiście muszą spełniać oni wymagania, muszą być sprawdzeni pod każdym kątem, żeby nie było zagrożenia. I wtedy należy ich przyjąć. Nie możemy ich pozostawić samym sobie, trzeba im pomóc – przekonywał. Stanął w tym samym w opozycji do swojego syna i obozu Prawa i Sprawiedliwości, który jest przeciwny wpuszczaniu do kraju choćby najmniejszych grup imigrantów z Bliskiego Wschodu, Azji czy Afryki.
W ostatnich dniach swoje projekty przyjęcia uchodźców w Polsce pomimo sprzeciwu rządu ogłosiły opozycyjne PO i Nowoczesna. We współpracy z samorządami oraz Kościołem zamierzają na własną rękę sprowadzić rodziny uciekających przed wojną Syryjczyków do naszego kraju.