Abp Józef Życiński przyjął w swojej rezydencji przedstawiciela prokuratury i poinformował go o szczegółach otrzymanej przed laty propozycji kupna materiałów SB mających obciążać duchownych.
O takiej propozycji abp Życiński powiedział na konferencji prasowej w piątek. W poniedziałek lubelska Prokuratura Okręgowa podjęła w tej sprawie czynności sprawdzające.
Rzecznik metropolity lubelskiego poinformował o przesłuchaniu abpa w komunikacie przesłanym PAP. Podał, iż abp Życiński podczas spotkania z prokuratorem podkreślił, że jest przede wszystkim "pasterzem odpowiedzialnym za zbawienie wszystkich jego mieszkańców, także tych, którzy walczyli z Kościołem". Metropolita prosił, aby nie oczekiwać od niego pełnienia "roli detektywa wobec tych, dla których jest przede wszystkim pasterzem".
Abp Życiński podkreślił też - podaje komunikat - że wersja zdarzeń opisanych w niektórych dziennikach "jest tak naiwna, iż nie sposób traktować serio przypuszczeń, że byli funkcjonariusze mogli podejmować ryzyko bycia aresztowanym, gdyby działali tak infantylnie, jak sugerowała to część prasy".
"Największą fantazję w szczegółowym opisie otrzymanych propozycji wykazały czasopisma, których przedstawiciele nie uczestniczyli w konferencji prasowej, a braki informacji zastępowali wyobraźnią" - czytamy w komunikacie rzecznika.
Ponadto podczas przesłuchania abp Życiński powiedział, że wcześniej informował już media wielokrotnie, iż "w wielu docierających do niego propozycjach powracał ten sam motyw próby zastraszania osób duchownych nieokreślonymi bliżej dokumentami". Jak dodał rzecznik, metropolita scharakteryzował bliższe okoliczności tych zachowań.
Abp Życiński poinformował też, iż w przeszłości zwracał się o pomoc w określeniu serwera skąd nadano jeden z internetowych wpisów zawierający sformułowanie "zbieżne treściowo z propozycją wspomnianą podczas konferencji prasowej".
"Uzyskał wtedy informację, iż bogaty w insynuacje tekst przesłano ze znajdującego się poza granicami Polski komputera, którego szczegółowe parametry zostały dokładnie określone. Informacje podobne nie miały jednak charakteru rozstrzygającego, gdyż wspomniany tekst mógł być wysłany choćby przez turystę korzystającego z krótkiego pobytu za granicą" - głosi komunikat.
Zastępca prokuratora okręgowego, Marek Woźniak w rozmowie z PAP potwierdził jedynie, że przesłuchanie abp Życińskiego się odbyło. Nie chciał komentować treści oświadczenia rzecznika metropolity.
Na poniedziałkowej konferencji prasowej Woźniak mówił, że przesłuchanie metropolity będzie najważniejszą czynnością, która ma ukierunkować dalszy tok postępowania. Prokuratura będzie sprawdzać, czy nie doszło do przestępstwa ukrywania dokumentów przez osobę, która nie ma prawa nimi rozporządzać bądź ujawnienia tajemnicy państwowej lub służbowej. Nie wyklucza, że mogło dojść do usiłowania oszustwa na szkodę arcybiskupa.
W piątek abp Życiński na konferencji prasowej powiedział, że kilka lat temu otrzymał od kogoś, kto powoływał się na związki z SB, propozycję kupienia materiałów, których ujawnienie może sprawić kłopot Kościołowi. Miała to być lista bliżej nieokreślonych osób. Propozycja miała paść jeszcze przed powstaniem w Lublinie komisji do badania inwigilacji KUL przez służby specjalne PRL, powołanej w 2004 r. Nie mówiono o żadnej kwocie pieniędzy. Abp Życiński nie skorzystał z propozycji, a "oferenta" skierował do ABW.
ab, pap
Rzecznik metropolity lubelskiego poinformował o przesłuchaniu abpa w komunikacie przesłanym PAP. Podał, iż abp Życiński podczas spotkania z prokuratorem podkreślił, że jest przede wszystkim "pasterzem odpowiedzialnym za zbawienie wszystkich jego mieszkańców, także tych, którzy walczyli z Kościołem". Metropolita prosił, aby nie oczekiwać od niego pełnienia "roli detektywa wobec tych, dla których jest przede wszystkim pasterzem".
Abp Życiński podkreślił też - podaje komunikat - że wersja zdarzeń opisanych w niektórych dziennikach "jest tak naiwna, iż nie sposób traktować serio przypuszczeń, że byli funkcjonariusze mogli podejmować ryzyko bycia aresztowanym, gdyby działali tak infantylnie, jak sugerowała to część prasy".
"Największą fantazję w szczegółowym opisie otrzymanych propozycji wykazały czasopisma, których przedstawiciele nie uczestniczyli w konferencji prasowej, a braki informacji zastępowali wyobraźnią" - czytamy w komunikacie rzecznika.
Ponadto podczas przesłuchania abp Życiński powiedział, że wcześniej informował już media wielokrotnie, iż "w wielu docierających do niego propozycjach powracał ten sam motyw próby zastraszania osób duchownych nieokreślonymi bliżej dokumentami". Jak dodał rzecznik, metropolita scharakteryzował bliższe okoliczności tych zachowań.
Abp Życiński poinformował też, iż w przeszłości zwracał się o pomoc w określeniu serwera skąd nadano jeden z internetowych wpisów zawierający sformułowanie "zbieżne treściowo z propozycją wspomnianą podczas konferencji prasowej".
"Uzyskał wtedy informację, iż bogaty w insynuacje tekst przesłano ze znajdującego się poza granicami Polski komputera, którego szczegółowe parametry zostały dokładnie określone. Informacje podobne nie miały jednak charakteru rozstrzygającego, gdyż wspomniany tekst mógł być wysłany choćby przez turystę korzystającego z krótkiego pobytu za granicą" - głosi komunikat.
Zastępca prokuratora okręgowego, Marek Woźniak w rozmowie z PAP potwierdził jedynie, że przesłuchanie abp Życińskiego się odbyło. Nie chciał komentować treści oświadczenia rzecznika metropolity.
Na poniedziałkowej konferencji prasowej Woźniak mówił, że przesłuchanie metropolity będzie najważniejszą czynnością, która ma ukierunkować dalszy tok postępowania. Prokuratura będzie sprawdzać, czy nie doszło do przestępstwa ukrywania dokumentów przez osobę, która nie ma prawa nimi rozporządzać bądź ujawnienia tajemnicy państwowej lub służbowej. Nie wyklucza, że mogło dojść do usiłowania oszustwa na szkodę arcybiskupa.
W piątek abp Życiński na konferencji prasowej powiedział, że kilka lat temu otrzymał od kogoś, kto powoływał się na związki z SB, propozycję kupienia materiałów, których ujawnienie może sprawić kłopot Kościołowi. Miała to być lista bliżej nieokreślonych osób. Propozycja miała paść jeszcze przed powstaniem w Lublinie komisji do badania inwigilacji KUL przez służby specjalne PRL, powołanej w 2004 r. Nie mówiono o żadnej kwocie pieniędzy. Abp Życiński nie skorzystał z propozycji, a "oferenta" skierował do ABW.
ab, pap