Jan Szyszko, minister środowiska, zapytany przez dziennikarzy o nadawcę listu, stwierdził, iż jest to „jego słodka tajemnica”. – Ten, który dał ten list, mam nadzieję, ma go z powrotem i wyśle panu Błaszczakowi – powiedział i dodał, że jako poseł dostaje wiele listów jako poseł. – Przekazuję je tam, gdzie mam przekazywać – zapewnił.
Przypomnijmy, sprawa „córki leśniczego” zaczęła się w momencie, gdy kamera telewizji Polsat News zarejestrowała przed rozpoczęciem posiedzenia rządu próbę przekazania listu Mariuszowi Błaszczakowi przez szefa resortu środowiska. – To jest taka córka leśniczego – mówił Szyszko. Szef MSWiA wykazał się w tej sytuacji refleksem i wskazał, że sytuacja jest nagrywana, co jednak początkowo nie zraziło jego rządowego kolegi, który nadal próbował przekazać list. Ostatecznie, jak poinformowano w resortowych oświadczeniach, przesyłkę zwrócono nadawcy, który miał wysłać list drogą oficjalną.
Czytaj też:
Szyszko daje Błaszczakowi kopertę przed posiedzeniem RM. „To jest taka córka leśniczego”
Sprawa nie zakończyła się jednak na tym. „Córka leśniczego" zaczęła żyć własnym życiem – pojawiły się koszulki ze specjalnym nadrukiem, a opozycja wykorzystała wątek do atakowania rządu za politykę personalną.
Czytaj też:
„Córka leśnika” już na siebie zarabia. W kolejce dzieci strażaków, policjantów i marynarzy
Naturalnemu wyciszeniu sprawy przeszkodził osobiście minister środowiska, który przed kilkoma dniami na antenie radiowej Jedynki stwierdził, że córką leśniczego, była „Inka” – aresztowana i rozstrzelana przez komunistów sanitariuszka oraz łączniczka oddziału Łupaszki.
Czytaj też:
Szyszko tłumaczy się z „córki leśniczego”: Została aresztowana, a później stracona
Według źródeł tygodnika "Wprost", wzmiankowaną córką leśniczego jest młoda policjantka.
Czytaj też:
„Córka leśniczego” jest policjantką? Posłowie nie chcą odpuścić Błaszczakowi sprawy koperty