– Pytania były zbywane. Pani prokurator, która powinna najlepiej znać sprawę, nie wykonała żadnej czynności śledczej – podkreślił poseł. – Jeżeli obiecują, że za nasze pieniądze kupują złoto - to sprawdźmy, czy to złoto leży gdzieś zmagazynowane – mówił dalej. – Pani prokurator jest przekonana, że pracowała z największym zaangażowaniem przy najlepszej wiedzy i podejmowała decyzje optymalne. To jest obraz nędzy i rozpaczy – stwierdził.
Jak mówił Stanisław Pięta, Marcinowi P. na tydzień przed przesłuchaniem pokazano akta sprawy, pozwolono mu się przygotować, a wszystko, co mówił „brano za dobrą monetę”. – To są podstawowe błędy. Toczyły się postępowania dyscyplinarne wobec pani Kijanko, ale wszystkie zakończyły się niezbyt dolegliwie – mówił poseł. – Pani prokurator dziś ubiega się o przejście w stan spoczynku. Kilkanaście tysięcy ludzi zostało oszukanych i nie ma winnych. Gdyby w 2015 roku nie wybrali Państwo Prawa i Sprawiedliwości, tego tematu w ogóle by nie było. Ktoś dziś zacierałby ręce i spokojnie prał sobie te grube miliony złotych – podkreślił.
Przesłuchanie Barbary Kijanko
Kijanko była przesłuchiwana, ponieważ w przeszłości prowadziła postępowanie w sprawie Amber Gold w latach 2009-2012. Z dotychczasowych ustaleń wynika, że mogła ona lekceważyć doniesienia o nieprawidłowościach w sprawie Amber Gold. Prokurator Kijanko nie stawiła się przed komisją w lutym tego roku ani w listopadzie 2016, dopiero za trzecim razem pojawiła się na przesłuchaniu. Na początku przesłuchania pełnomocnik prokurator złożył wniosek formalny, by uchylono obowiązek tajemnicy zawodowej świadka, na co nie zgodziła się przewodnicząca komisji ds. Amber Gold Małgorzata Wassermann. Jak mówiła polityk Prawa i Sprawiedliwości, zgodnie z przepisami, nie musi zwalniać świadka z tajemnicy prokuratorskiej.
Czytaj też:
Prokurator Kijanko przed komisją ds. Amber Gold. „Popełniłam błędy, ale nie potrafię wskazać jakie”Czytaj też:
Zaskakujące porównanie posła Nowoczesnej. Wskazał „femme fatale” afery Amber Gold