W ubiegłą środę, 28 czerwca, były prezydent zadeklarował, że razem z Władysławem Frasyniukiem pojawi się 10 lipca na Krakowskim Przedmieściu na kontrmanifestacji smoleńskiej. Wczoraj opublikowany został z kolei apel podpisany przez Wałęsę i Frasyniuka, a także m.in. zefa KOD Krzysztofa Łozińskiego, inicjatorkę Czarnego Protestu Martę Lempart oraz reżysera Borysa Lankosza.
„W obliczu zagrożeń wynikających z serii antydemokratycznych i niekonstytucyjnych decyzji rządu Prawa i Sprawiedliwości, stajemy w obronie podstawowych wolności należnych każdemu człowiekowi i obywatelowi RP. Walczymy o utrzymanie wartości demokratycznego państwa prawa oraz Konstytucji, nagminnie łamanych przez Prezydenta Andrzeja Dudę i rząd Premier Beaty Szydło” – napisano w apelu.
W programie „Tak czy Nie” na antenie Polsat News także Stefan Niesiołowski zapewnił, że pojawi się 10 lipca na Krakowskim Przedmieściu u boku innych byłych opozycjonistów. – Walczę o wolność Polski, walczę o demokrację – zadeklarował poseł. – Nie sądziłem, że dożyję czasów, że Polska znów nie będzie demokratyczna, to jakiś makabryczny żart – stwierdził. Jak dodał, jego zdaniem obowiązkiem osób, które walczyły o wolność Polski, jest obecność na kontrmanifestacji tego dnia. – Ja bym nie chciał wkraczać w tę strefę, gdzie by musiano mnie wynosić. Ale są różne inne miejsca protestowania tego dnia, także w Warszawie – wskazał.
Kłopoty Frasyniuka
We wtorek 4 lipca policja przedstawiła Władysławowi Frasyniukowi zarzut dotyczący zakłócania obchodów miesięcznicy smoleńskiej, które miały miejsce 10 czerwca na warszawskim Krakowskim Przedmieściu. To pokłosie protestu, w trakcie którego grupa osób próbowała zablokować marsz upamiętniający ofiary katastrofy smoleńskiej. Wśród tych, którzy blokowali przemarsz uczestników miesięcznicy, znajdował się m.in. Frasyniuk, którego policjanci usunęli z trasy przemarszu.
Czytaj też:
Policja przedstawiła Frasyniukowi zarzut. Chodzi o zakłócanie miesięcznicy smoleńskiej