We wtorek po głośnym wystąpieniu w Sejmie Jarosława Kaczyńskiego, w którym zarzucił opozycji, że „wyciera sobie zdradzieckie mordy” nazwiskiem jego brata Lecha Kaczyńskiego, na mównicę weszła posłanka PiS Kamila Gasiuk-Pihowicz, a do prezesa PiS (siedzącego już w ławach poselskich - red.) podszedł poseł Nowoczesnej Witold Zembaczyński.
W zamieszczonym dziś na Twitterze materiale wideo, parlamentarzysta opowiada, jak wyglądała z jego perspektywy cała sytuacja.
„Kiedy Jarosław Kaczyński wypowiedział swoje słowa o »zdradzieckich mordach« i wtedy swym pańskim gestem zaprosił mnie do bezpośredniej rozmowy. To było spotkanie trzeciego stopnia z prawdziwym obliczem Jarosława Kaczyńskiego. Jego dygocące ciało, jego słowa przepełnione negatywną emocją i zaszklone oczy dawały obraz oblicza człowieka, którym kieruje wyłącznie chęć zemsty i nienawiść” – mówi poseł. „Mówił do mnie o tym, że zasługują na więzienie. Uważa słowo »więzienie« za panaceum na całe zło, którego go spotkało. Do tego więzienia mieliby trafić przedstawiciele opozycji. Myślę, że ta groźba w pewnym momencie stanie się naprawdę realna” – przestrzega.
Dalej, Zembaczyński stwierdza, że „jest to przerażający obraz państwa, kierowanego przez osobę, którą rządzą emocje” . „Tu nie ma racjonalności, tu chodzi wyłącznie o prywatną krucjatę przeciwko własnym demonom. Ja pytałem go wprost, czy potrafi się kierować innymi emocjami, niż zemsta i nienawiść; czy potrafi odróżnić to, że za nieszczęścia, za które obwinia swoich przeciwników politycznych, ja osobiście nie odpowiadam. To było bardzo trudne, widać było, że nie radzi sobie z ilością bodźców i negatywnych emocji. Oblicze człowieka, którym kierują tak wysoce negatywne uczucia otworzyło mi oczy na prawdę, co jest realnym problemem w Polsce. To, że rządzą nami ludzie, którymi kieruje czyste szaleństwo. Człowiek z takim problemem emocjonalnym nigdy nie powinien podejmować kluczowych decyzji w państwie” – ocenia poseł.