Portal niezalezna.pl opublikował w sobotę wieczorem część wywiadu ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro dla "Gazety Polskiej", który w całości ukazać ma się w poniedziałek. W udostępnionym fragmencie Zbigniew Ziobro mówi o zapowiedziach Andrzeja Dudy dotyczących tworzonych przez niego projektów ustaw reformujących Krajową Radę Sądownictwa oraz Sąd Najwyższy, a także o tym, dlaczego zastosowano takie, a nie inne rozwiązania w ustawach poselskich PiS, które ostatecznie zawetowała głowa państwa.
Zdaniem Zbigniewa Ziobry pomysł dotyczący wyboru sędziów większością trzech piątych w polskich warunkach spowoduje "decyzyjny paraliż w Sejmie". – A alternatywą jest zgniły kompromis, czyli zmiany pozorne i w efekcie zahamowanie reformy – stwierdza. Pytany o to, czy konieczne było, aby nadzór nad Sądem Najwyższym sprawował prokurator generalny zaznaczył, że byłby to minister sprawiedliwości. – W czasie reorganizacji Sądu Najwyższego musiał ktoś zadbać o jego funkcjonowanie. Ustrojowa zmiana zakładała, że sędziowie odejdą w stan spoczynku, z wyjątkiem tych, którzy zostaną wskazani przez kompetentny organ. Dlatego projekt jako ten organ wskazał ministra sprawiedliwości, ponieważ dysponuje on urzędem zatrudniającym kilkuset prawników, w tym sędziów, których wiedza byłaby potrzebna do przeprowadzenia reformy – mówił.
Jak mówił, ten proces miał się odbywać pod kontrolą KRS. – Jest więc jasne, że przyjęty mechanizm de facto wymuszał na ministrze sprawiedliwości uprzednią konsultację kierowanych do prezydenta wniosków – dodał. – Jeśli prezydent dałby posłom sygnał, że chce wyeliminować z tego procesu ministra sprawiedliwości, to natychmiast posłowie by się zgodzili. Dotyczy to również wszystkich innych punktów projektu, w których w związku z organizacją Sądu Najwyższego pojawiał się minister sprawiedliwości. To dla klubu PiS była sprawa trzeciorzędna – podkreślił.