– To wielki paradoks naszych czasów, że przeszło 70 lat po zakończeniu II wojny światowej możemy spokojnie rozmawiać na temat reparacji. Chcę podkreślić, że możemy dlatego rozmawiać, że pan prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński podjął taką decyzję – mówił Mularczyk. – To jest jakby jego zasługa, że jest taka wola i decyzja polityczna, żeby tą sprawą się zajmować – podkreślił poseł PiS.
– Dotychczas, mimo tego że już niemal 30 lat żyjemy w wolnej Polsce żaden z rządów, ani żaden z liderów politycznych tego tematu nie podjął. Z różnych powodów. Czasem z powodów politycznych, czasem koniunkturalnych, z powodu strachu, być może jakichś interesów, ale ten temat nigdy na poważnienie zaistniał – mówił o dochodzeniu odszkodowań wojennych poseł Arkadiusz Mularczyk. Parlamentarzysta przypomniał, że w 2004 roku wszystkie siły polityczne podjęły uchwałę, by zobligować rząd do działań reparacyjnych, ale premierzy nie wykonali jej.
Rok 1953
Poseł Prawa i Sprawiedliwości podkreślił, ze wokół sprawy roszczeń powojennych narosło wiele mitów, które wymagają wyjaśnienia. Jako jeden z nich wskazał twierdzenie, że Polska w 1953 roku zrzekła się reparacji. – Rok 1953 to był czas zimnej wojny. Były podzielone Niemcy. Wybuchło powstanie, jakie miało miejsce w Berlinie Wschodnim przeciwko władzy komunistycznej. Wówczas Związek Radziecki uznał, że musi poluzować Niemcom Wschodnim i uznano, że jest czas żeby zrzec się reparacji, które na podstawie traktatu poczdamskiego Niemcy mieli płacić ZSRR, ale także Polsce – wyjaśniał poseł. Mularczyk zaznaczył, że istotną cześć umowy stanowił zapis o przekazywaniu 15 proc. przyznanych Polsce reparacji za pośrednictwem ZSRR. – Praktyka była taka, że Związek Radziecki zobligował nasz ówczesny marionetkowy rząd do tego, że te reparacje będzie przekazywał pod warunkiem, że Polska będzie przekazywała węgiel do ZSRR. Zawarto wówczas bardzo niekorzystną umowę. Obliczono, że Polska przeznaczyła tam węgiel, który wyceniono na 850 mld dolarów. Nie otrzymaliśmy nic – wskazał poseł PiS.
– Myślę, że strona niemiecka i obecni Niemcy mają wielką świadomość tego, że to zrzeczenie może być nieważne. Co więcej, oni w swoich archiwach nie mają żadnych dokumentów, że takie zrzeczenie miało miejsce – zaznaczył Mularczyk. Jak dodał, jedyne materiały, na jakie mogą powoływać się Niemcy, to wycinki prasowe. – Nie ma żadnej oficjalnej umowy. Istnieją bardzo poważne przesłanki do tego żeby domagać się tych reparacji wojennych – wskazał poseł.