„Piszę w swoim imieniu, ponieważ nie jestem upoważniony do reprezentowania całej formacji. Wiem jednak, że wielu policjantów czuje to co ja” – zaznaczył na wstępie autor listu przekazanego dziennikarzom. „Jako funkcjonariusz policji muszę być apolityczny. Nie chcę jednak, aby wiązano mnie z partią rządzącą jako tą, z którą się utożsamiam” – pisał. „Nie chcę, aby osoby ze zgromadzeń przychylnych obecnej władzy uważali, że jestem z nimi. Nie jestem! Boli mnie bardzo, gdy uczestnicy manifestacji przeciwnych obecnej władzy myślą, że jestem przeciwko nim. Nie jestem. Jestem całym sercem za osobami aktywnymi społecznie i walczącymi o swoje przekonania i racje – podkreślał.
Czytaj też:
Ogromne koszty ochrony miesięcznic smoleńskich. „Powodem agresywna postawa części opozycji”Czytaj też:
Przepychanki z policją po miesięcznicy. Zatrzymano kontrmanifestantów
Funkcjonariusz w swoim liście starał się przedstawić sytuację w jakiej został postawiony i uwrażliwić obie strony sporu politycznego na niezręczną pozycję, w jakiej znajduje się polska policja. „Muszę wykonywać polecenia przełożonych. Chcę czy nie chcę, muszę brać udział w zabezpieczeniach manifestacji. Proszę, abym był odbierany jedynie jako osoba pragnąca zadbać o bezpieczeństwo osób biorących i udział w powyższych zgromadzeniach” – pisał. Na koniec zaznaczył jedną rzecz, która mogłaby przyjść do głowy osobom nieprzekonanym co do jego prawdziwych motywów. „Pragnę dodać, że jako szeregowy funkcjonariusz nie otrzymuję i nie chcę otrzymywać żadnych dodatkowych gratyfikacji w związku z udziałem w powyższych zabezpieczeniach” – zaznaczył. Na koniec dodał: „Chcę pomagać i chronić”.