"Lepper zaproponował mojej żonie intymne spotkanie, w zamian za przyspieszenie mojej kariery" - powiedział jedynie Podgórski.
Faktu złożenia doniesienia na wicepremiera nie komentuje łódzka prokuratura. Szef pionu śledczego Rafał Sławnikowski powiedział, iż nie potwierdza, ani nie zaprzecza tej informacji.
O Podgórskim było głośno w połowie stycznia, kiedy to Lepper zapowiedział złożenie doniesienia do prokuratury na niego. Według Leppera, Podgórski miał pytać wiceszefa Samoobrony Janusza Maksymiuka, w obecności świadków, "jak ma zeznawać w prokuraturze łódzkiej w tzw. seksaferze, jeśli będzie w tej sprawie przesłuchiwany".
Zdaniem Leppera, jest to kolejna prowokacja wymierzona w Samoobronę. "Wyszedłby i powiedział, że Maksymiuk mu udzielił wskazówek" - mówił wtedy Lepper.
Śledztwo w sprawie tzw. seksafery wszczęte zostało na początku grudnia ubiegłego roku po publikacji w "Gazecie Wyborczej". Tekst "Praca za seks w Samoobronie" powstał na podstawie relacji Anety Krawczyk, b. radnej Samoobrony w łódzkim sejmiku i b. dyrektor biura poselskiego Stanisława Łyżwińskiego. Kobieta utrzymuje, że pracę w partii dostała za usługi seksualne świadczone Łyżwińskiemu i Lepperowi.
Kobieta twierdziła też, że ojcem jej najmłodszego dziecka jest Łyżwiński, jednak badania DNA ostatecznie to wykluczyły. Niedawno prokuratura wystąpiła do Leppera o poddanie się badaniom DNA. Wicepremier zgadza się na badanie.
Prokuratorskie śledztwo dotyczy "żądania oraz przyjmowania korzyści osobistych o charakterze seksualnym" przez osobę pełniącą funkcję publiczną i uzależnienia od nich zatrudnienia w biurze poselskim. W czwartek łódzka prokuratura przesłuchała cztery kolejne osoby. Dwie z nich składały zeznania uzupełniające, dwie kolejne to nowi świadkowie. Do tej pory przesłuchano w śledztwie ponad 120 osób.
Prawdopodobnie do końca lutego łódzka prokuratura okręgowa skieruje do Sejmu wniosek o uchylenie immunitetu Łyżwińskiemu. Prokurator krajowy Janusz Kaczmarek informował wcześniej, że prokuratura chce postawić Łyżwińskiemu zarzuty oferowania pracy w zamian za korzyść osobistą, zmuszania do usług seksualnych oraz gwałtu.
Śledczy rozważają postawienie zarzutów także innym osobom. Nie wykluczają przedstawienia ich b. asystentowi Łyżwińskiego, radnemu sejmiku województwa łódzkiego Jackowi Popeckiemu. Aneta Krawczyk stwierdziła, że gdy ostatni raz była w ciąży, Popecki miał jej "aplikować różne środki farmakologiczne", w tym oksytocynę przeznaczoną dla zwierząt, po to, by wywołać skurcze porodowe.
ab, gazeta.pl, pap