Artykuł „Menadżer opozycji” autorstwa publicysty Philippa Fritz ukazał się na łamach wtorkowego wydania niemieckiego dziennika „Die Tageszeitung”. Dziennikarz odwiedził w Warszawie Ryszarda Petru, aby sprawdzić, jakie plany na najbliższe miesiące ma opozycja. Fritz podkreślił, że mimo wielu kontrowersyjnych pomysłów dotyczących m.in. zmian w sądownictwie czy wycince Puszczy Białowieskiej, sondaże nie wykazały spadku poparcia dla partii rządzącej. Publicysta zauważył sukces Nowoczesnej, która po zaledwie kilku miesiącach od założenia zdobyła miejsca w Sejmie, jednak w jego opinii w grudniu 2016 roku doszło do załamania. „Odtąd rodzi się pytanie, jak powinien pracować demokratyczny opozycjonista w państwie, które staje się coraz bardziej autorytarne” – pisze Fritz.
W dalszej części artykułu dziennikarz nakreślił sylwetkę Ryszarda Petru. Według niego przewodniczący Nowoczesnej to „pragmatyk, który z myślą o swoich wyborcach musi znaleźć miejsce między odrzuceniem starych elit rządzących a populistycznym chaosem nowego pokolenia polityków”. Zdaniem dziennikarza „Petru to uznany ekonomista i współpracownik legendarnego, kontrowersyjnego Leszka Balcerowicza, który jednak chętniej kieruje, niż dyskutuje nad zasadami”.
Według „Die Tageszeitung”, „to właśnie znajomość z Leszkiem Balcerowiczem sprawiła, że Petru w oczach wielu ludzi zyskał twarz bezwzględnego reformatora”. „Petru uchodzi za osobę ambitną, która szybko myśli i mówi. Nie bez znaczenia dla wizerunku szefa Nowoczesnej jest jego fryzura (starannie przycięte na jeża włosy), która czynią go młodzieńczym i bardziej przystępnym. A głęboki, monotonny głos zmusza słuchacza do wzmożonej uwagi, by zrozumieć przesłanie jego wypowiedzi. Przysparza mu to przed kamerami respekt, ale rzadko sympatię” – twierdzi dziennikarz.
Zdaniem niemieckiego dziennika, „Petru i jego partia stoją przed dylematem, ponieważ z jednej strony pragną zapoczątkować coś nowego, uprawiać bardziej nowoczesną i europejską politykę, niż ich konkurencja”. W opinii Philippa Fritza „szef Nowoczesnej stał się skromniejszy”. Na dowód cytuje słowa polityka dotyczące „zdobycia 15 a nie 30 procent głosów w najbliższych wyborach”. „Nadal jednak pozostaje twarzą opozycji, tyle, że nie posuwa się do przodu. Kto przyjrzy się dokładniej, zauważy, że w jego suwerennym zachowaniu pojawił się nowy niuans. Wprawdzie w swoim biurze nadal pozuje wyprostowany między polską i europejską flagą, ale brakuje mu wiary” – ocenił Philipp Fritz.