W związku z głośnymi gwałtami zbiorowymi w Łodzi oraz w Rimini we Włoszech, w Polsce wznowiono debatę na temat ścigania i karania gwałtów. Przyczynił się do tego m.in. emocjonalny wpis na Twitterze wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego, który zażądał dla gwałcicieli z Rimini kary śmierci i przywrócenia kary tortur (ze słów o torturach się później wycofał). W sprawę zaangażował się także minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, który komentując oba przestępstwa, przypomniał o trwających pracach nad zaostrzeniem prawa w tym zakresie.
Dziennikarze „Dziennika Gazety Prawnej” postanowili sprawdzić, jak wygląda realna karalność przestępstwa zgwałcenia w Polsce. Na podstawie przytaczanych statystyk sformułowali wniosek o „systemowej niemocy” polskiego wymiaru sprawiedliwości w dziedzinie gwałtów. Normą są w tym wypadku kary w zawieszeniu. Od 2010 do 2016 r. kary pozbawienia wolności w zawieszeniu dostało od 31 do nawet 41 proc. skazanych. W ostatnim roku było to 31,7 proc.
Czytaj też:
„Było ich czterech i byli jak bestie”. Mąż zgwałconej w Rimini kobiety o napastnikach
Mecenas Artur Pietryka, który badał funkcjonowanie prokuratury i policji po wejściu w życie przepisów o ściganiu gwałtów z urzędu, a nie jak wcześniej na wniosek, również nie ma dobrych informacji. „Problemem jest sito w postępowaniach policji i prokuratur, w efekcie którego do sądów trafia naprawdę skromny procent spraw związanych z przestępstwami seksualnymi” – zwracał uwagę w rozmowie z „DGP”. „Owszem lekko wzrósł odsetek spraw wszczynanych przez policję, ale wciąż jest niewielki. W 2015 r. śledczy potwierdzili przestępstwo w przypadku 23 proc. spraw, które trafiły na policję, a w 2016 r. w 25 proc”. – przyznał.
Czytaj też:
Łódź: Przez 10 dni przetrzymywali ją w mieszkaniu, bili i gwałcili. 26-latka zmarła
Zastępczyni Rzecznika Praw Obywatelskich dr Sylwia Spurek mówiła z kolei o problemach infrastrukturalnych polskiej policji. Na komisariatach brak jest specjalnych pokojów dla ofiar gwałtów, brak możliwości opisania swoich traumatycznych przeżyć na odległość – np. poprzez wideokonferencję, a także brak funkcjonariuszy tej samej płci, którzy mogliby wysłuchać relacji ofiar. Zwracała uwagę, że przesłuchania w sprawach o zgwałcenie często odbywają się nawet po miesiącach od zdarzenia, co jest szczególnie ciężkim przeżyciem dla psychiki poszkodowanych.