Dziennik informuje, że Beata Szydło przyjechała do biura prezesa PiS w czwartek po południu. Premier miała tłumaczyć się z nikłej aktywności w trudnym wizerunkowo okresie. – Po tym, jak wybuchła afera billboardowa, premier Szydło pojawiła się tylko na jednej konferencji prasowej. Tylko raz oficjalnie poparła akcję wspierającą reformę sądownictwa. A do mediów płynęły sprzeczne komunikaty – komentował w rozmowie z „SE” polityk PiS.
Czytaj też:
Kto zlecił kampanię billboardową? Karczewski twierdzi, że Terlecki „jakoś chyba się przejęzyczył”
Przypomnijmy, że od członków Prawa i Sprawiedliwości płynęły sprzeczne przekazy odnośnie tego, czy ugrupowanie stoi za akcją, czy nie. Szef klubu PiS Ryszard Terlecki przyznał, że za kampanię odpowiada rząd, natomiast wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik utrzymywał, że jest przeciwnie. – Prezes upomniał Szydło, że rząd ma wesprzeć akcję, i to jak najszybciej – komentował polityk PiS w rozmowie z "SE". Kolejnego dnia zaowocowało to wspólną konferencją Zbigniewa Ziobry i szefowej rządu, którzy w KPRM spotkali się osobami pokrzywdzonymi przez wymiar sprawiedliwości.
Czytaj też:
Premier: Nie cofniemy się przed wprowadzeniem zmian
„SE” podkreśla, że w sprawie jest jeszcze jeden wątek - jedno ze zleceń na kampanię promującą zmiany w sądownictwie otrzymali byli specjaliści od wizerunku premier - Piotr Matczuk i Anna Plakwicz. Beata Szydło miała nie wiedzieć o zleceniu dla ich spółki Solvere, która została zarejestrowana za czasów, gdy obydwoje pracowali jeszcze w Kancelarii Premiera. Beata Kempa zawiadomiła w tej sprawie CBA, co potwierdził w rozmowie z „Super Expressem” Piotr Kaczorek z wydziału prasowego Centralnego Biura Antykorupcyjnego.