Aneta Daniel-Cudak, pacjentka śląskiego szpitala, w lutym tego roku zaczęła odczuwać nudności i bardzo silne bóle głowy, a jej wzrok pogorszył się do tego stopnia, że musiała kupić mocniejsze okulary. Po serii badań okazało się, że pani Aneta ma tętniaka tętnicy szyjnej. Jest to wypełnione krwią, ograniczone poszerzenie światła naczynia krwionośnego. Pęknięcie tętniaka może skończyć się udarem, a nawet śmiercią.
Lekarze ze szpitala w Bytomiu zdecydowali się założyć pacjentce krwionośne tytanowe klipsy, tak by odciąć napompowany balon od dalszego napływu krwi. Ze względu na utrudniony dostęp do tętniaka od razu zapowiedzieli pacjentce, że będą musieli zatrzymać krążenie. Na stole operacyjnym doszło do tego trzy razy. – Zatrzymanie krążenia jest farmakologiczne. Rzeczywiście efekt hemodynamiczny jest taki, że krew w człowieku nie płynie. Ale ponieważ jest to krótkotrwałe, ryzyko powikłań jest znikome – mówi portalowi tvn24.pl dr Marek Czekaj, anestezjolog Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Bytomiu.
Operacja przebiegła bez zbędnych komplikacji. Technikę tę zastosowano w Polsce po raz pierwszy.