Na Marcinie Dubienieckim cały czas ciążą na nim zarzuty wyłudzenia ponad 14 mln złotych z PFRON, kierowania grupą przestępczą oraz prania brudnych pieniędzy. Adwokat do momentu wpłacenia 3 mln złotych kaucji przez 14 miesięcy przebywał w areszcie śledczym.
W grudniu 2016 roku pełnomocnik Dubienieckiego skierował do prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego pismo z prośbą o interwencję. Wówczas, w odpowiedzi na pismo, Jarosław Kaczyński wystąpił o dostęp do akt w sprawie Dubienieckiego. Miał pytać prokuratorów m.in. o powód zatrzymania byłego męża Marty Kaczyńskiej w czasie kampanii oraz o to, w jakim celu gromadzono dokumenty, które mogłyby obciążyć jego najbliższych.
– Zakładam, że decyzja o wystąpieniu (o dostęp do akt - red.) została podjęta z racji tego, że nasze pismo było po prostu przekonywujące – mówi Dubieniecki w rozmowie z TVN24.
Pełnomocnik Dubienieckiego zwracał się także o pomoc do Rzecznika Praw Obywatelskich czy Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. – Za czasów Platformy modnie było wsadzić Marcina Dubienieckiego, bo było to niewygodne dla PiS-u. Dzisiaj, kiedy rządzi PiS, jest niewygodnie podjąć decyzję o umorzeniu tego postępowania – twierdzi Dubieniecki.