Małżeństwo z Białogardu domaga się od szpitala odszkodowania w wysokości 500 tys. złotych. Rodzice zabranego z placówki noworodka zgłosili w prokuraturze zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez lekarzy. Minister zdrowia podczas specjalnej konferencji prasowej stwierdził, że „reakcja personelu medycznego na dzień dzisiejszy wydaje się być słuszna”, aby jednak mieć więcej danych, zarządził kontrolę w tej jednostce.
W środę wieczorem ojciec dziecka mówił w Polsat News, że „wygrali bitwę, jednak nadal walczą”. Poinformował, że byli z żoną z dzieckiem u lekarza i jest ono zdrowe. – Chciałem państwa zapewnić, że córeczka i żona czują się bardzo dobrze. Dzisiaj byliśmy na wizycie lekarskiej i pani doktor stwierdziła, że wszystko jest w jak najlepszym porządku – zaznaczył.
Mężczyzna nie chciał odpowiedzieć na pytania prowadzącej Doroty Gawryluk, dlaczego nie chceli poddać się czynnościom zleconym przez lekarzy. – Na pytania jest jeszcze teraz za wcześnie dla mnie i dla mojej rodziny. Chciałem tylko podziękować wszystkim za wsparcie tym, którzy nam kibicowali i wierzyli, że robimy dobrze – odparł i poprosił o dalsze wsparcie.
Dopytywany przez prowadzącą program, o co walczy stwierdził: „Walczymy o to, aby nasze dziecko było zdrowie, aby dzieci w Polsce mogły być zdrowie i żebyśmy jako rodzice, jako pacjenci byli traktowani z szacunkiem”. – Aby już żaden rodzic nie musiał się bać o to, czy obudzi się następnego dnia obok swojego dziecka. Żeby matki nie musiały przechodzić stresów, żeby nie najważniejsze były procedury czy pieniądze, żeby najważniejsze faktycznie było zdrowie dziecka – dodał. Mężczyzna dopytywany był o to, czy rzeczywiście szpital źle potraktował jego i jego rodzinę. – Nie zostaliśmy potraktowani fair – odparł krótko.
Czytaj też:
Rodzice z Białogardu chcą pół miliona zł. Minister zarządził kontrolę w szpitalu