Jak podkreśla dziennikarka, we wtorek 26 września wygasa decyzja z września 2015 roku dotycząca podziału między unijne kraje 120 tys. migrantów w ramach systemu kwotowego. Ówczesny polski rząd z premier Ewą Kopacz na czele zgodził się na przyjęcie do Polski około 7 tys. uchodźców, ale po wygranej PiS władze wycofały się z tego zobowiązania. Od początku sprzeciw zgłaszały Czechy, Rumunia, Słowacja i Węgry.
Tylko Malta się wywiązała
Organizacja Amnesty International, która przyjrzała się wykonaniu zobowiązań płynących z mechanizmu relokacji informuje, że po dwóch latach państwa Unii Europejskiej wypełniły plan w 28,7 proc. Ze swoich zobowiązań wywiązała się w pełni tylko Malta.
Amnesty International podkreśliła, że wśród największych oponentów programu znalazły sie Polska i Węgry, które odmówiły przyjęcia w ramach relokacji osób z Włoch i Grecji. Słowacja z kolei przyjęła 16 z 902 uchodźców, a Czechy 12 z 2691 osób. Hiszpania wypełniła 13,7 proc. planu, Belgia 25,6 proc., Holandia 39,6 proc., a Portugalia 29,1 proc. Finlandia przyjęła 1 951 osób (94 proc. całkowitych zobowiązań), a Irlandia 459 osób (76,5 proc. zobowiązań tego kraju).
Jedynym krajem Unii Europejskiej, który przyjął wszystkich uchodźców jest Malta. Norwegia i Lichtenstein, które przystąpiły do programu dobrowolnie, przyjęły zadeklarowane odpowiednio 1500 i 10 osób.
Śmierć mechanizmu, ale kary możliwe?
Brukselska korespondentka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon podkreśla, że temat obowiązkowej relokacji po dwóch latach przestał być aktualny. Nie oznacza to jednak, że Polskę i Węgry nie spotkają kary związane z niewykonaniem zobowiązań. Zdaniem dziennikarki w najbliższych tygodniach KE skieruje do Trybunału Sprawiedliwości wniosek w tej sprawie, zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami.
„Ostatecznie więc to Trybunał zdecyduje, czy zapłacimy kary za nieprzyjęcie uchodźców. Martwa wydaje się również koncepcja stałego mechanizmu rozdzielania uchodźców” – podsumowuje Katarzyna Szymańska-Borginon.