Cenię sobie dociekliwość dziennikarzy, ale domniemywam, że tutaj otrzymali tak zwanego gotowca - tak wicepremier i szef MSWiA skomentował środową publikację "Wprost" o byłym już wojewodzie warszawskim Wojciechu Dąbrowskim.
W środę w internetowym wydaniu "Wprost" podaliśmy, że ówczesny wojewoda mazowiecki poświadczył nieprawdę, by wyłudzić prawo jazdy. Dąbrowski, zatajając informację o tym, że policja zabrała mu prawo jazdy za przekroczenie liczby dozwolonych punktów karnych, w 2004 r. wnioskował do urzędu o wydanie mu wtórnika dokumentu.
W Radiu Zet Monika Olejnik zasugerowała, że urzędnicy państwowi powinni być lepiej sprawdzani, żeby nie dochodziło do takich sytuacji, że pomagać muszą dziennikarze. Ludwik Dorn stwierdził wówczas, że wedle jego informacji, nasi dziennikarze byli pośrednikami, bo przed publikacją "Wprost" "zespół aktowy" dotyczący przypadku Dąbrowskiego z prawem jazdy odbywał "drogę w górę i w dół w strukturach władz miejskich w Warszawie".
- W związku z tym ja cenię sobie dociekliwość dziennikarzy, ale domniemywam, że tutaj otrzymali tak zwanego gotowca. Natomiast powtarzam: z tego nie wynika żaden zarzut wobec tych, którzy tego gotowca dostarczyli, ani tych, którzy to opublikowali, bo opublikowano prawdę - powiedział Dorn.
ss, radiozet