Szef WOŚP będzie musiał wytłumaczyć się ze słów, które wykrzyczał, czy też „zarapował” ze sceny na tegorocznym Przystanku Woodstock. Szef Komendy Miejskiej Policji w Gorzowie Stanisław Panek skierował jego sprawę do sądu w Słubicach. Mimo zapewnień Jerzego Owsiaka, że była to jedynie forma artystycznej ekspresji, nieróżniąca się niczym od standardowych tekstów raperów, sąd zdecydował o konieczności osobistego wyjaśnienia sprawy.
„Cały czas i do końca miałem nadzieję, że rozsądek weźmie górę. A jednak nie. Czarno na białym mam to na wezwaniu, które odebrałem z poczty. To już postanowione – mam się zjawić w sali nr 117 Sądu Rejonowego w Słubicach w poniedziałek, 23 października, o godzinie 10:00, pod groźbą doprowadzenia mnie przymusem” – przekazał Owsiak na Facebooku. „Nie dyskutuję z tym pismem, focha mam głęboko schowanego. Mam być, to będę, choć tyle mamy pracy w Fundacji” – napisał, dodając, że WOŚP przeprowadza obecnie operację zakupu sprzętu medycznego dla szpitali.
Co usłyszeli ludzie na Woodstocku?
„Nie mów k***a, że jest tu podwyższone ryzyko, tu w tym miejscu, kłamiesz, kłamiesz, kłamiesz!” – krzyczał Owsiak z woodstockowej sceny. „Nie mów k***a, że jestem gorszego sortu!” – dodawał w innym fragmencie. Przekleństwa te nie były kierowane do nikogo z imienia i z nazwiska, jednak można było się domyślić, że kierowane są do polityków, którzy w tym roku mocno dali się we znaki liderowi WOŚP.
– Myślałem, że jest to tylko taka chwilowa kwestia urzędnicza, czyli że komuś to się nie podobało, ktoś to chce ocenzurować, i że wyjaśnienia wystarczą – mówił. Zwracał uwagę na fakt, że oskarżający go policjanci chyba nieczęsto goszczą na koncertach rockowych. – W tym roku po raz pierwszy przyjechała policja, żebyśmy mogli udostępnić cały monitoring – mówił.
– To absolutny zamach na wolność słowa, tego nie było do czasów Jarocina – podkreślał. – Nie istnieje sytuacja, byśmy na którejś z czterech scen naszego festiwalu, czy na każdym innym festiwalu rockandrollowym w Polsce, nie usłyszeli słowa tak zwanego niecenzuralnego. To się po prostu składa na istotę przekazu artysty, nikogo nie obraża – wyjaśniał.