Marcin P. w czerwcu br. zeznał przed komisja śledczą ds. Amber Gold, że Danuta Misiewicz była odpowiedzialna za księgowość całej grupy Amber Gold (zajmowała się m.in. prostowaniem ksiąg Jet Air). Podczas środowego przesłuchania przed komisją, kobieta zeznała, że księgowała wielomilionowe przelewy o tytule "zasilenie" jako rozliczenie z udziałowcami. Przyznała, że zdawała sobie sprawę z tego, że prowadzi kreatywną księgowość. - Nie wiem, czy Marcin P. wyprowadzał środki z Amber Gold albo OLT. Nie wiem, czy co tydzień wyciągał złoto z sejfu - zaznaczyła. Jak wskazała, właściciel spółki zapewniał ją, że jego firma ma uporządkowaną księgowość.
Misiewicz miała odpowiadać za gospodarkę magazynową złota, opracowała do tego specjalny plan. Kobieta miała żądać od Marcina P. pokazania składu kruszcu, ostatecznie złota nigdy ie zobaczyła. Jak zeznała, po kilkakrotnym odłożeniu spotkania, zaczęła mieć wątpliwości. – Moje wątpliwości co do Amber Gold rozwiały informacje medialne – zaznaczyła. Na pytanie o to, czy zdawała sobie sprawę, że była zatrudniona jako słup, Misiewicz odpowiedziała: „Wtedy nie, dziś jest mi przykro”. Świadek zeznała też, że nie miała pojęcia, że od 2009 roku nie były składane deklaracje podatkowe, a firma dalej działała. Misiewicz potwierdziła, że wiedziała, iż Amber Gold w 2012 r. kupowało złoto tylko na materiały promocyjne - były faktury za sztabki dla klientów. Jak stwierdziła, nie było jednak żadnych innych faktur.