Marcin P. w czerwcu br. zeznał przed komisja śledczą ds. Amber Gold, że Danuta Misiewicz była odpowiedzialna za księgowość całej grupy Amber Gold (zajmowała się m.in. prostowaniem ksiąg Jet Air).
Czytaj też:
Misiewicz zeznawała ws. Amber Gold. „Nie było żadnych faktur na zakup złota, tylko za próbki”
Jacek Krzysztofowicz przestał być członkiem zakonu w 2013 r., gdy afera Amber Gold trwała już w najlepsze. To za czasów Krzysztofowicza Marcin P. wpłacił na jego klasztor półtora miliona złotych (na remont ołtarzy i kaplicy w kościele św. Mikołaja w Gdańsku). W trakcie swoich zeznań przed komisją śledczą sprzed ponad 3 miesięcy, Marcin P. przyznał, że z ojcem Jackiem spotykali się często, łączyły ich bliskie relacje. Krzysztof Kuśmierczyk, były dyrektor biura bezpieczeństwa Amber Gold, zeznał przed komisją śledczą, że w sierpniu 2012 r. zarząd spółki wydał polecenie, by wywieźć złoto „do Jacka”. Komisja wciąż nie ustaliła, o jakiego Jacka chodzi.
Podczas dzisiejszego przesłuchania były gdański dominikanin przekonywał, że nic mu nie wiadomo o tym, żeby Marcin i Katarzyna P. przywieźli do niego złoto pochodzące z Amber Gold. – Do końca byłem przekonany o ich uczciwości – podkreślał. – Państwa P. znałem z widzenia z kościoła, regularnie przychodzili na msze, które odprawiałem. Wydaje mi się, że poznałem ich w 2008 r. Moment, kiedy pierwszy raz rozmawialiśmy, to była sytuacja, gdy Marcin P. przyszedł i zaoferował darowiznę na rzecz klasztoru. To miało miejsce w 2009 lub 2008 r. – mówił o początkach jego znajomości z szefami Amber Gold.
Świadek pytany był o 1,5 mln zł darowizny. – W tym czasie byłem przeorem klasztoru i przyjąłem tylko jedną darowiznę, bodajże to było 30 tys. Innych darowizn od niego nie przyjmowałem – mówił. Dodał, że w kwietniu 2010 roku przestał być przeorem. Witold Zembaczyński pytał czy klasztor przyjmował darowizny. – Klasztor przyjmował – powiedział świadek.